Można pomyśleć, że tatuaże nie są już tematem tabu, bo obecnie to osoby, które ich nie mają, wydają się być w mniejszości. Okazuje się, że to nie sprawdza się wszędzie. Przekonała się o tym pewna 23-latka, która poskarżyła się na TikToku, że aplikowała o pracę kasjerki w sklepie odzieżowym i jej nie dostała. Podejrzewa, że chodziło właśnie o jej "demoniczne" tatuaże.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
23-letnia Ash Putnam jest wytatuowana od stóp do głów (dosłownie). Do tego jej twarz zdobi całkiem spora kolekcja kolczyków. Stylówka pomogła jej znaleźć fanów w internecie (na TikToku ma prawie 100 tys. obserwujących), ale prawdopodobnie przeszkodziła w znalezieniu pracy w realu, a konkretne TJ Maxxx (tak TK Maxx nazywa się w USA).
Chciała pracować jako kasjerka w sklepie, ale "nie miała doświadczenia". Podejrzewa, że chodziło o coś innego
Nagrała filmik, w którym opowiedziała o swoich staraniach o pracę, które skończyły się fiaskiem. Kilka tygodni po wysłaniu CV, dostała automatyczną odpowiedź, że odrzucono jej podanie. Sklep nie wytłumaczył dlaczego, więc pofatygowała się osobiście i zaraz potem nakręciła wideo.
– Och, po prostu nie miałaś wystarczającego doświadczenia, byli inni kandydaci z większym doświadczeniem – miała powiedzieć jej menadżerka sklepu.
Dopytała więc, czy przypadkiem nie chodziło o tatuaże, bo "wiele miejsc nie lubi tatuaży". Menadżerka odparła, że to nie był powód. – Nie wydaje mi się – przyznała Ash.
23-latka jest wkurzona i dziwi się, jak w takiej sytuacji nastolatki i młodzi dorośli mają zdobyć doświadczenie. – Czyli młodsi ludzie po prostu nie mogą znaleźć pracy, bo nie przepracowali wystarczająco dużo? – zapytała retorycznie.
Następnie opowiedziała o tym, że najbardziej inteligentni ludzie, których zna, są pokryci tatuażami i malunki na ciele nie mają wpływu na ich intelekt. – Nienawidzę tego, że moje tatuaże mają tak wielki wpływ na to, czy znajdę pracę, czy nie. To, że mam tatuaże, nie oznacza, że nie będę dobrym pracownikiem – stwierdziła.
W kolejnym wideo powiedziała, że zdaje sobie sprawę, że poszukiwanie pracy z tatuażami na twarzy i szyi (ma tam pająka z piekła rodem) będzie trochę trudniejsze.
– Nie staram się być lekarką, prawniczką czy pracować dla rządu. Starałam się o pracę w TJ Maxx, sklepie detalicznym, który płaci minimalną stawkę. (...) Myślę, że nie powinien być aż tak wybiórczy w kwestii tego, jak ludzie wyglądają – zauważyła.
W wywiadzie dla "Daily Star" zapowiedziała, że "nie mam zamiaru zmieniać tego, kim jest, na rzecz pracy za minimalną stawkę". Dodała, że praca w TJ Maxxx nie była dla niej kwestią życia i śmierci. Dorabia sobie w Uber Eats i na OnlyFans, ale po prostu chciała sobie znaleźć bardziej stałą pracę.
Internauci solidarnie przyznają, że nie chodziło o sam fakt posiadania tatuaży, ale o wzory i to, gdzie się znajdują
Doszła jednak ostatecznie do wniosku, że winą są jej tatuaże, które są "demoniczne i odstraszają ludzi". Podobnego zdania są też internauci komentujący jej viralowy filmik. Oprócz trolli ("LOL STRASZYSZ DZIECI", "Możesz być barmanką, tatuatorką, statystą w filmie więziennym, basistką Motley Crue"), znalazło się też kilka konstruktywnych opinii.
"Z tej strony HR-owiec. Nie ma mowy, by jakakolwiek firma wystawiła cię do pracy z klientami", "Kiedyś byłam rekruterką w TJ Maxx i powiem wam, że chodzi o kolczyki i tatuaże na twarzy", "Pracowałam w TJ Maxx i zatrudnią każdego, kto przyjdzie z ulicy, na pewno to były tatuaże i kolczyki", "Nie sądzę, by to była kwestia tego, że masz tatuaże… Chodzi o to, GDZIE masz te tatuaże", "I to, co jest wytatuowane", "Tatuuję od 16 lat, chodziło o tatuaże. Użyję tego jako przykład w rozmowach z młodszymi klientami" – napisali.
Przykładem może być nie tylko Ash, ale i Ana Stranovsky, która sprankowała cały internet, "tatuując" sobie imię chłopaka na czole (okazało się, że to był zmywalny napis). Chciała w ten sposób zaapelować do młodych ludzi, którzy zdobią swoje ciała, że po latach, mogą tego szczerze żałować.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.