Przelewy BLIK-iem są szybkie, proste i niezawodne oraz z korzysta z nich mnóstwo osób. To niestety sprawia, że stały się też idealnym narzędziem w rękach oszustów. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało komunikat w tej sprawie. Sam zresztą niedawno niemal padłem ofiarą złodzieja, o czym przeczytacie na koniec artykułu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na oficjalnym profilu MSWiA pojawiła się informacja (dość lakoniczna, ale za chwilę ją rozwiniemy) o popularnym ostatnio "Oszustwie na BLIK-a". Złodzieje potrafią wyłudzić pieniądze od zupełnie nieświadomych osób. I to nie tylko starszych, bo ofiarami często młode osoby.
MSWiA ostrzega przed oszustwem na BLIK-a. Na czym ono polega?
"Polega zazwyczaj na przejęciu konta na portalu społecznościowym oraz wysyłaniu do znajomych próśb o udostępnienie kodu BLIK. Osoba, logując się do swojego banku, generuje w aplikacji kod do płatności telefonem, a następnie przesyła go fałszywemu znajomemu" – ostrzega ministerstwo.
Przy przelewie BLIK-iem nie musimy wysyłać długiego numeru konta czy robić przelewu, bo wystarczy sam 6-cyfrowy kod. Potem wystarczy go zaakceptować w smartfonie i już. Jeśli jednak padliśmy ofiarą oszustwa, to zamiast pomóc bliskiej osobie, pieniądze dotrą do złodzieja.
I tu dochodzimy do najważniejszej zalety BLIKa z perspektywy oszustów: można zrealizować go również bezpośrednio w bankomacie. Złodziej po prostu wklepuje kod, od razu wypłaca pieniądze i rozpływa się w powietrzu.
Takiej "fizycznej" transakcji tak łatwo nie cofniemy, a i kwoty wyłudzenia zwykle są niewielkie, więc musimy trzymać kciuki, by policjasię tym zainteresowała (czasem to robi i nawet łapie scammera).
Oszuści w ostatnim czasie weszli na wyższy poziom. Mogą nie tylko przejąć czyjeś konto na Facebooku i pisać w imieniu tej osoby do jej znajomych lub członków rodziny, ale nawet.... podszywać głos i przesyłać wiadomości głosowe. Pisałem o tym w oddzielnym artykule.
Czytaj także:
Jak uniknąć oszustwa na BLIKa? Zobaczcie, jak wygląda rozmowa ze złodziejem w praktyce
MSWiA informowało już o tym jakiś czas temu na swojej stronie o tym, jak się nie dać oszukać. Niestety ta metoda wyłudzenia kasy jest wciąż popularna.
Nigdy nie klikaj w podejrzane linki otrzymywane mailem bądź za pomocą komunikatorów (w ten sposób oszust przejmuje konto)
Nie używaj jednakowych haseł do różnych portali – stosuj uwierzytelnianie dwuskładnikowe (hasło i kod np. SMS)
Nie podawaj kodu BLIK drogą elektroniczną bez upewnienia się kto o to prosi (zadzwoń do znajomego i upewnij się, że to on)
Jeżeli zauważysz, że doszło do włamania na twoje konto w mediach społecznościowych od razu poinformuj osoby w gronie znajomych. Napisz do nich wiadomości z ostrzeżeniem, nie tylko w prywatnej konwersacji, ale też na stronie głównej konta.
Warto powiadomić o tej metodzie znajomych i rodzinę. Ofiarą może być naprawdę każdy - od czasu publikacji poprzedniego artykułu również i ja dostałem wiadomość (poniżej to autentyczny screen) od "znajomego", który pilnie potrzebował pieniędzy wieczorem, bo "przerwę w aplikacji ma" i za chwilę. Dodał emotkę "xd", by wyglądało to bardziej realistycznie.
Szybko jednak się zorientowałem, że ktoś się podszywa, bo, jak wspominałem, już pisałem o tym oszustwie, powód pożyczki był dziwny, akurat ten kolega do najbiedniejszych nie należy, no i trzeba być naprawdę zdesperowanym, by pożyczać pieniądze od dziennikarza internetowego (piszę to pół-żartem, pół-serio).
Wyśmiałem prośbę "kolegi" i jak widać, zaskoczyłem oszusta, aż napisał zdziwiony "Co" (to typowe dla tej metody, że nie nie jest wysyłana pojedyncza wiadomość, tylko po drugiej stronie siedzi żywy człowiek lub ewentualnie bot) i się spłoszył. Prawdziwy kolega na szczęście chwilę później odzyskał dostęp do konta i tym razem oszustowi się nie udało nikomu ukraść pieniędzy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.