Wyłudzanie kasy "na Blika" weszło na wyższy poziom. Oszuści podszywają się nawet w głosówkach

Bartosz Godziński

29 marca 2024, 14:15 · 4 minuty czytania
O oszustwach "na Blika" słyszeli już niemal wszyscy, ale złodzieje wcale się nie przejmują popularnością. Wręcz przeciwnie: wymyślają coraz nowsze sposoby na wyłudzenie od nas paru stówek, są coraz bardziej bezczelni, a o takich wyłudzeniach słyszymy coraz częściej. Co jest teraz "najmodniejsze", a więc, na co mamy najbardziej uważać?


Wyłudzanie kasy "na Blika" weszło na wyższy poziom. Oszuści podszywają się nawet w głosówkach

Bartosz Godziński
29 marca 2024, 14:15 • 1 minuta czytania
O oszustwach "na Blika" słyszeli już niemal wszyscy, ale złodzieje wcale się nie przejmują popularnością. Wręcz przeciwnie: wymyślają coraz nowsze sposoby na wyłudzenie od nas paru stówek, są coraz bardziej bezczelni, a o takich wyłudzeniach słyszymy coraz częściej. Co jest teraz "najmodniejsze", a więc, na co mamy najbardziej uważać?
Oszuści korzystający z metody "na Blika" są coraz bardziej bezczelni. Podrabiają nawet głosówki Fot. Nikita Belokhonov / Pexels, NuclearPunk / Facebook
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Oszustwo "na Blika" polega na tym, że ktoś podszywa się pod naszego znajomego lub rodzinę w mediach społecznościowych (hakując wcześniej konto - o tym jak tego uniknąć, pisałem na przykładzie włamu na profil Piekar Śląskich) i zwraca się do nas z prośbą o przelanie pieniędzy, bo ma jakąś pilną sprawę. Nie wszyscy się na to nabierają, ale jednak są przypadki, że ktoś w to uwierzył. Jest bowiem całkiem sprytne.


Oszusztwo "na Blika" nadal w modzie. Jeśli wyślemy pieniądze, to ich raczej nie odzyskamy

Zwykle złodzieje korzystają właśnie z Blika, bo to z jednej strony szybki, a z drugiej bardzo wygodny sposób: nie musimy wysyłać numeru konta czy robić przelewu, tylko wysyłamy podszywającej się osobie sam 6-cyfrowy kod, a potem tylko go akceptujemy, myśląc, że pomagamy bliskiej osobie.

Jednak najważniejsze jest to, że nie da się tego cofnąć. Dlaczego? Bo Blika można zrealizować również w bankomacie. Złodziej po prostu wklepuje kod, od razu wypłaca pieniądze i rozpływa się w powietrzu. Musimy wtedy trzymać kciuki, że policja go złapie (czasem się to jej udaje).

Na szczęście jednorazowo można przelać maksymalnie 500 zł. Nie tracimy więc oszczędności życia, ale jednak i tak boli. Niestety niektórzy są tak naiwni lub po prostu nieświadomi, że są w stanie przelać kilka "Blików". Limit dzienny to 1000 zł. Policja już informowała o przypadkach kradzieży dwukrotności tej kwoty, zatem ofiara musiała przelać aż cztery przelewy dzień po dniu.

Czytaj także: https://topnewsy.pl/2711,tak-zlodzieje-zdobywaja-dostep-do-konta-w-banku-nagral-rozmowe-z-oszustami

Wiemy już, na czym ogólnie polega to oszustwo. Jednak jak złodzieje są w stanie nakłonić nas do przelania kwoty? Jest mnóstwo rzeczy, które mogą zadziałać. Możemy być akurat w gorszej formie psychicznej, możemy nie wiedzieć, że ktoś tak działa (to z pewnością tyczy się starszych osób), a może jesteśmy zabiegani przed świętami.

Plaga telefonów od złodziei przed świętami. Podszywają się pod córki i synów

W przeciągu tygodnia słyszałem już o trzech próbach "podszywu" - nie tylko "na Blika". Możliwe więc, że szajki złodziei zintensyfikowali swój obrzydliwy proceder przed Wielkanocą. Np. do mamy znajomej zadzwonił ktoś, kto wymyślił całkiem sprytną "legendę".

"Mama mi właśnie napisała, że miała już taką sytuację, ale na szczęście w porę się zorientowała. Z tego co mówiła, to była gadka w stylu, że rozładował mi się telefon i że właśnie ten ktoś prosi w moim imieniu o przelew. I dostała smsa z numerem konta. Od razu zauważyła, że był podejrzany, a do tego dosłownie wcześniej normalnie rozmawiałyśmy przez telefon" – opowiadała.

Jak widać, złodzieje się nie bawili w hakowanie kont na Facebooku, tylko zadzwonili wprost - mama znajomej prowadzi firmę, więc jej numer jest ogólnodostępny. Przerażające jest to, że prawdopodobnie wyśledzili ją w internecie i sprawdzili, że ma córkę albo... strzelali. Trafili, ale kula się odbiła.

Inny znajomy również w tym tygodniu przekazał takie ostrzeżenie. "Kolega opowiedział mi przed chwilą o sytuacji, która miał ostatnio z mamą. Zadzwonił ktoś do niej z obcego numeru i podszywał się pod jego głos, próbując wyłudzić przelew" – relacjonował.

"Trzeba na to uważać i zadawać pytania kontrolne albo wręcz rozłączać się i oddzwaniać na normalny numer, bo generalnie patent jest praktycznie nie do rozpoznania, kiedy sugerowana jest sytuacja kryzysowa. Wiadomo, że my możemy być odporniejsi na takie rzeczy, ale tacy rodzice mogą mieć już problem" – dodał.

Podszywanie się pod czyjś głos to nowość w tej metodzie. Nie wiadomo, czy po prostu przez telefon głos jest lekko zniekształcony i może nam się wydawać znajomy, czy może oszuści zaczęli wykorzystywać modele sztucznej inteligencji. Nie mamy bowiem nagrań tych rozmów.

AI z pewnością jednak będzie coraz częściej używane przez oszustów. Można bowiem nie wierzyć w wiadomość tekstową, ale jeśli słyszymy w telefonie głos zapłakanej "córki" czy "syna", to przecież trudno się będzie temu oprzeć. Rozwija się także technologia deep fake, zatem wkrótce będzie się można nawet podszywać pod kogoś w czasie wideorozmowy na żywo.

Oszuści korzystają już AI? Potrafią podrobić wiadomość głosową

Wybiegłem trochę w przyszłość, ale fejkowe wiadomości głosowe to już teraźniejszość. Możemy o tym przeczytać na facebookowej stronie NuclearPunks. Admin, który na co dzień wrzuca posty związane z grami, zrobił wyjątek, by ostrzec innych.

"Właśnie moja żona oraz jej siostra miały próbę oszustwa na Blika, oczywiście proceder znany, ale moja żona dostała wiadomość głosową, w której było słychać bardzo podobny głos jej siostry! Ostatecznie żona nie dała się oszukać, a sprawę zgłosi na policję! Uważajcie na siebie i pilnujcie!" – napisał.

Na screenach rozmowy widzimy, że oszust prowadzi normalną konwersację. "Siostra" twierdziła, że miała problemy z bankiem, ale musiała dokonać opłaty. By się uwiarygodnić, wysłała dwie 3-sekundowe głosówki.

Nagrania były z pewnością specjalnie tak krótkie, by łatwiej było w nie uwierzyć. Żona admina była jednak wciąż sceptyczna, więc "siostra"... zwyzywała ją od najgorszych i życzyła jej śmierci.

Sprawa została zgłoszona na policję, ale ta "powiedziała, że nie ma sensu tego zgłaszać, bo nic się z tym nie da zrobić". Nie doszło bowiem to wyłudzenia pieniędzy, ale tylko próby oszustwa, więc funkcjonariuszom nie chciało się za to nawet zabierać...

Trzeba się zdawać na siebie i po prostu dopytywać, a nuż oszust straci cierpliwość. Warto też w jakiś sposób weryfikować "siostrę" czy "córkę" np. zadając jej takie pytanie osobiste, na które tylko ona może znać odpowiedź (imię pierwszego chłopaka czy coś).

Najlepiej jednak po prostu zadzwonić (a jeszcze lepiej: odwiedzić ją) na prywatny numer i sprawdzać, czy to rzeczywiście ta osoba prosi nas o pomoc. Choć numer da się niestety sklonować, to nie jest to aż tak proste (trzeba zduplikować kartę SIM, a do tego potrzeba naszego dowodu lub dostępu do banku) i powszechne. I tym momencie bezpośrednia rozmowa to chyba najpewniejszy sposób na obnażenie oszustwa "na Blika".