Kiedy w końcu udaje ci się zdać egzamin na prawko, to od razu chcesz się przejechać – w końcu samemu i na legalu. Pewien 18-latek z Zamościa poczuł aż za dużo wiatru w żaglach i tak docisnął pedał gazu, że równie szybko stracił uprawnienia. Przekroczył prędkość o 62 km/h w terenie zabudowanym.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
18-latek pędził przez miasto 112 km/h. Kilka dni wcześniej zdał prawko, ale już mu je zabrano
Zamojscy policjanci prowadzili kontrolę w niedzielę na ulicy Legionów. Obowiązuje tam ograniczenie do 50km/h. Nagle jednak minęło ich rozpędzone Volvo. Radar pokazał: 112 km/h, czyli kierowca jechał ponad dwa razy szybciej, niż mógł.
"Zatrzymali Volvo do kontroli. Za kierownicą siedział 18-latek. Jak się okazało, młodzieniec kilka dni wcześniej zdał prawo jazdy i nie zdążył jeszcze odebrać blankietu. Kontrola drogowa dla młodzieńca zakończyła się mandatem w wysokości 2000 złotych" – relacjonowali na swojej stronie. Na poniższym zdjęciu widać też, że otrzymał 14 punktów karnych.
Młody kierowca ponadto stracił uprawnienia do prowadzenia pojazdów na 3 miesiące. Musi się teraz powstrzymać przed wejściem za kółko, bo może dostać kolejną karę. Wynika to wprost z przepisów.
"Kierowca, który przekroczył dopuszczalną prędkość w terenie zabudowanym o przynajmniej 51 km/h musi liczyć się z utratą prawa jazdy i jest to kara niezależna od pozostałych obciążeń. Dokument odbierany jest na okres 3-miesięczny. Jazda bez niego wiąże się z kolejnym mandatem i wydłużeniem utraty prawa jazdy za prędkość" – informują policjanci.
Dodajmy, że tylko w pierwszej połowie zeszłego roku, policjanci zatrzymali 17 tys. praw jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym. Jak widać, nawet tak surowe przepisy nadal nie zniechęcają kierowców przed bawieniem się w "Szybkich i wściekłych".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.