Jestem nauczycielką i nie chcę od was prezentu na koniec roku! Kilka słów do "mądrych" rodziców
redakcja Topnewsy
30 maja 2024, 07:52·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 maja 2024, 07:52
Rodzice sami kręcą na siebie bata. Na początku maja zaczyna się u nich panika prezentowa. Na grupach na Facebooku pojawiają się posty: "Kochani, czas pomyśleć o prezentach dla nauczycieli...". W komentarzach zaczyna się dyskusja, w której nie zabraknie tego jednego rodzica, który bez ogródek napisze: "A co, pensja im nie wystarczy?". Jestem nauczycielką i powiem wam drodzy rodzice: "łaski bez". Żaden nauczyciel nie pragnie waszych prezentów.
Reklama.
Reklama.
Nie chcę prezentu na koniec roku. Rodzice sami kręcą na siebie bata
Tym razem zakończenie roku szkolnego przypada już na 21 czerwca, a oznacza to, że właśnie teraz rodzice głowią się, dyskutują, a może nawet kłócą o wysokość składki, o rodzaj prezentu, o to czy obdarować wszystkich nauczycieli po równo, a może dać prezent od całej klasy plus każdy indywidualnie?
Jedno wiem na pewno – rodzice są zmęczeni dyskusjami, większość z nich nie chce wydawać dużych kwot i zaczynają być sfrustrowani, co odbija się na samych nauczycielach. Skąd to wiem?
Poza tym, że jestem nauczycielką, jestem też matką i widzę, co dzieje się na grupach rodziców na Facebooku. Prędzej czy później pojawiają się komentarze od rodziców, którzy uważają, że nauczycielom w ogóle nie warto kupować prezentów.
"Bo wcale nie byli idealnymi pedagogami, bo nie zasługują, bo przecież mają własną pensję". Bo i tak jest dziesięć innych składek, na które biedny rodzic musi wyłożyć pieniążki z własnej kieszeni. I wiecie co?
Zgadzam się z wami! Ale zrozumcie – żaden nauczyciel nie wymaga od was tego prezentu! Ba, to wy sami na siebie nakręciliście bata. Uwierzcie mi, że nie znam koleżanki, która by powiedziała: "ojej od mojej klasy w tym roku dostałam różyczkę, a chciałam srebrną bransoletkę". Tak się rodzicom wydaje?
To wasze pomysły doprowadzają do tego, że prześcigacie się, kto da więcej na składkę. A jak ktoś pochodzi z biedniejszej rodziny, to głupio mu przecież zaprotestować i powiedzieć wprost, że nie dołoży się, bo nie ma, bo ta kwota to dla niego za wiele. I komu się obrywa?
Nie rodzicom, którzy presję wywierają, a Bogu ducha winnym nauczycielom. Uwierzcie – nauczyciele nie zarabiają dużo, ale znają wartość pieniądza i ostatnie czego chcą, to by ktoś wydawał pieniądze na prezent, który da i tak z łaską.
Bardzo często koleżanki, które stronią od słodyczy pudełka czekoladek oddają własnym dzieciom albo znajomym, kwiatki są miłym symbolem, ale na pewno ich nie wymagam. A droższe prezenty typu biżuteria, srebrne długopisy, bony do SPA – tak, nawet takie historie słyszałam.
Taki prezent jest nawet głupio przyjąć! Nie stawiajcie w niezręcznych sytuacjach nauczycieli ani innych rodziców, którzy nie mają siły przebicia, żeby się wam sprzeciwić. Koniec roku to święto i dzieci i nauczycieli, ale dziękujcie tylko szczerze i z serca, nie z portfela.
Zainteresował Cię nasz artykuł, chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub podobną sytuacją? Jesteśmy ciekawi twojej opinii i czekamy na listy do redakcji! Napisz do nas na: agnieszka.miastowska@natemat.pl. Możemy opublikować twoją historię.