Zdjęcie z lotu ptaka osiedla Villa Campina w Ożarowie Mazowieckim stało się viralem i nowym symbolem "patodeweloperki". Postawione obok siebie, praktycznie identyczne domy wzbudziły wśród internautów przeróżne skojarzenia - od mrowiska, przez film "Truman Show", po chów klatkowy. Jak to wszystko wygląda z poziomu chodnika i jak się tam żyje mieszkańcom?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"To się dopiero nazywa życie w mrowisku. Bałbym się, że nie trafię do swojego domu", "To mój garaż jest większy", "Polskie Obozy Mieszkaniowe", "Fajne te leżące bloki", "Truman Show", "Chów Polaka Klatkowego, "Jeśli ktoś się zastanawia, jak wygląda piekło - oto zdjęcie poglądowe", "Jaka piękna patodeweloperka", "Nowa rekonstrukcja Biskupina zapowiada się zajebiście, tylko jeszcze wały i fosę wykopcie dookoła", "Kim trzeba być, żeby to świadomie kupić".
To tylko niektóre z setek komentarzy pod zdjęciem wrzuconym przez samego dewelopera - J.W. Construction. Chciał się pochwalić zakończeniem kolejnego etapu budowy osiedla, ale raczej nie spodziewał się takiego odzewu ze strony internautów. Inwestycja została oceniona bardzo negatywnie.
To było jednak tylko jedno niefortunne zdjęcie z lotu ptaka. Dziennikarz naTemat Łukasz Grzegorczyk wybrał się z fotografem Maciejem Stanikiem na położone pod Warszawą miejsce, by przekonać się o tym, czy na miejscu też jest tak ciasno i monotonnie. W oczy rzuciła się im od razu wielka brama wjazdowa, która jest głównym zdjęciu, a potem zajrzeli w głąb "ośki".
Dużo betonu, mało zieloni, nikt specjalnie nie narzeka. "Jaki jest problem w tym, że domy są takie same?"
"Nie jest tak, że ludzie mieszkają dosłownie ściana w ścianę, bo budynki oddzielone są od siebie garażami. Teoretycznie nie trzeba się martwić więc hałasami u sąsiadów. Deweloper chwali się też rozwiązaniami 'eko'. Fotowoltaika, ogrzewanie podłogowe, pompy ciepła – na to mogą liczyć nabywcy. Brakuje tylko trochę zieleni, bo przy ulicy aż prosi się o kilka drzew, ale nawet nie byłoby gdzie ich posadzić. Taki urok szeregowej zabudowy, że jednak czuć 'betonozę'" – napisał reporter.
"Zapuszczałem się dalej uliczkami i zdawałem sobie sprawę, że ta cała burza w sieci nie miała sensu. Takie same lub podobne osiedla widziałem choćby pod Krakowem, gdzie wyrastają jak grzyby po deszczu. Gdyby zrobić im zdjęcia z drona, efekt byłby podobny, jak w przypadku Villa Campina" – kontynuował.
Sami mieszkańcy też nie rozumieją, o co takie halo. – Wpadło jedno zdjęcie, ale proszę spojrzeć. Czy to tak źle wygląda? Jaki jest problem w tym, że domy są takie same albo że stoją obok siebie? Ja naprawdę nie boję się, że przez pomyłkę wjadę do garażu sąsiada – żartował jeden z mieszkańców.
Za to sam deweloper... cieszy się z zamieszania w sieci. Wiele osób dowiedziało się o istnieniu tego osiedla, a także zwiększyło się zainteresowanie kupnem domu, choć podobno od początku było już duże.
Villa Campina w Ożarowie Mazowieckim. 260 identycznych domów za milion złotych
Ile kosztują szeregowce? Mniej więcej tyle, co mieszkania w Warszawie, ale w nich nie mamy działki czy garażu.
Nieco ponad 120 m2 z garażem na działce 300 m2 to wydatek rzędu 1 180 000 zł
Niecałe 140 m2 z garażem na działce 335 m2. Koszt? 1 248 000 zł
Osiedle nie jest jeszcze skończone i mieszkańcy główni narzekają na to, że przez dojazdy na budowę w niektórych miejscach są zapadnięte chodniki czy zniszczona kostką. Ma to być oczywiście naprawione. Drugi powód do narzekań to czynsz. – Mam mieszkanie 56 m2, płacę 650 zł, a wcześniej było 450 zł. To sporo – mówił jeden z rozmówców naTemat.
Na osiedlu jest ok. 260 domów. Dla kogo w ogóle zostały wybudowane. Mieszkają tam m.in. rodziny z dziećmi, a także osoby ceniące sobie ciszę i spokój. Wszyscy jednak muszą mieć samochód, bo co prawda jeździ tam autobus, ale co godzinę i samo przejście przez osiedle na pewno sporo zajmuje.
– Wie pan, ja wybrałem Ożarów, bo chciałem mieć blisko do autostrady. Nie zależało mi tak bardzo na mieszkaniu w Warszawie. Tu jest cisza i spokój, obok mamy park. Nie ma żadnego menelstwa i nie boję się, jak moje dziecko pójdzie tu na spacer. Jest już nowa szkoła, tu niedaleko sklep. Nie jest tak, że po wszystko musimy daleko dojeżdżać – opowiada mężczyzna z bloku.
Nie jest to z pewnością miejsce dla wszystkich, ale osoby, które tam zamieszkały, raczej nie żałują wydania bańki na dom. Wszystko ma swoje wady i zalety. A czy wy chcielibyście tam zamieszkać, gdybyście mieli wolne środki na koncie? Dajcie znać w naszej sondzie. A po szerszy reportaż i więcej zdjęć odsyłam do artykułu redakcyjnych kolegów.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.