19-letnią Sandrę znaleziono martwą w wynajmowanym mieszkaniu w Londynie. Gdy znalazły ją sąsiadki, leżała w nienaturalnej pozycji na kanapie, a jej ciało pokrywały siniaki. W jej mieszkaniu znaleziono ślady obecności innych osób, a nawet nasienie niezidentyfikowanego mężczyzny na ubraniu kobiety. Tymczasem londyński koroner w raporcie napisał, że serce Sandry po prostu przestało bić. Rodzina się z tym nie zgadza i poruszyła niebo i ziemię, by sprawą zajęła się warszawska prokuratura.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
19-latka znaleziona martwa w mieszkaniu. Rodzina nie ufa angielskiej policji
Co 19-latka robiła w Londynie? Sandra spełniała swoje marzenie o tym, by zostać architektką – studiowała architekturę na Uniwersytecie Kingston. Mieszkanie w Londynie wynajmowała wspólnie z dwójką współlokatorów.
Ostatni raz kontakt z dziewczyną jej bliscy mieli 17-18 grudnia. Potem jej matka poprosiła sąsiadki o sprawdzenie, co z dziewczyną. Znaleziono ją "na kanapie, ułożoną w nienaturalnej pozycji, ciało miała w siniakach". Dziewczyna nie żyła.
Szokujące jest, co ustalono później – rodzina twierdzi, że londyńska policja zbagatelizowała sprawę i nie wzięła pod uwagę podstawowych tropów. O co chodzi?
Angielska policja bardzo szybko uznała, że do śmierci dziewczyny nie przyczyniły się osoby trzecie. Koroner w raporcie napisał, że serce Sandry po prostu przestało bić. Co ciekawe, bliscy nastolatki wskazują, że Sandra od lat regularnie tańczyła i z tego względu co roku była poddawana badaniu EKG.
Takie tłumaczenie było więc dla bliskich 19-latki nie do przyjęcia. Sprawa zajmuje się aktualnie polski detektyw Kamil Tosiek, który wytyka stronie brytyjskiej liczne zaniedbania. W rozmowie z o2.pl opowiedział o skandalicznych praktykach policji.
Okazuje się, że współlokatorów Sandry w ogóle nie przesłuchano, a oni sami "niechętnie wspominają o sprawie". Okazuje się, że w mieszkaniu dziewczyny prawdopodobnie zorganizowano jakąś imprezę.
"Było 5 szklanek, nie zabezpieczono ich, nie zabezpieczono DNA, nie zabezpieczono prześcieradła, na którym były bardzo charakterystyczne plamy, świadczące, że coś na tym łóżku się działo. My dostaliśmy ten materiał za późno i był on już zdegradowany" –przyznał detektyw Kamil Tosiek.
Najciekawszym zdaniem eksperta jest jest jednak laptop 19-latki. Najbardziej niepokojący jest fakt, że według zeznań sąsiadek widziano kogoś, kto siedział przy laptopie 22 grudnia. Wtedy, według informacji uzyskanych z sekcji, Sandra miała już nie żyć.
Co więcej, wśród przedmiotów zabezpieczonych przez bliskich jest też iPhone, którego rodzina nie jest w stanie odblokować. Bliscy zabezpieczyli natomiast odzież Sandry z jej mieszkania, na której znajdowało się m.in. nasienie nieznanego mężczyzny. Bliscy Sandry uznali, że tematu nie odpuszczą i doprowadzili do tego, że do sprawy włączyła się warszawska prokuratura.
"Do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota w Warszawie wpłynęło w drugiej połowie kwietnia br. zawiadomienie w tej sprawie. Obecnie trwają czynności sprawdzające. Zlecono przesłuchanie członków najbliższej rodziny zmarłej" – mówił w rozmowie z o2.pl prokurator Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nieoficjalnie dziennikarze strony przekazują, że ciało Sandry 24 kwietnia zostało sprowadzone do Polski i jest przygotowywane do powtórnej sekcji. Bliscy wierzą, że dopiero w Polsce zostanie rozwikłana tajemnica śmierci ich córki i nie ufają wnioskom angielskiej policji.