Smutny koniec internetowej kariery Krzysztofa Kononowicza. Został "więźniem we własnym domu"

Bartosz Godziński

30 kwietnia 2024, 17:04 · 4 minuty czytania
Do sieci trafiło nagranie, na którym policja i strażacy przecinają łańcuchy na bramie do domu Krzysztofa Konowicza. Z relacji autora filmu wynika, że niedoszły polityk i upadły gwiazdor YouTube'a został pozostawiony tam na pastwę losu. Twórcy kanału "Mleczny Człowiek", którzy wrzucali patostreamy z "Kononem", przestali na nim zarabiać. Czy to już definitywny koniec "uniwersum Szkolnej 17"?


Smutny koniec internetowej kariery Krzysztofa Kononowicza. Został "więźniem we własnym domu"

Bartosz Godziński
30 kwietnia 2024, 17:04 • 1 minuta czytania
Do sieci trafiło nagranie, na którym policja i strażacy przecinają łańcuchy na bramie do domu Krzysztofa Konowicza. Z relacji autora filmu wynika, że niedoszły polityk i upadły gwiazdor YouTube'a został pozostawiony tam na pastwę losu. Twórcy kanału "Mleczny Człowiek", którzy wrzucali patostreamy z "Kononem", przestali na nim zarabiać. Czy to już definitywny koniec "uniwersum Szkolnej 17"?
Ktoś założył łańcuch na bramie. Czy to już definitywny koniec "uniwersum Szkolnej 17"? Fot. Olo / YouTube, Mleczny Człowiek - Krzysztof Kononowicz / YouTube
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przed paroma dniami twórcy youtube'owego kanału "Mleczny Człowiek", którzy byli również "opiekunami" Kononowicza, dodali oświadczenie. Wyjaśnili, że kończą działalność.


"Kanał 'Mleczny Człowiek' stał się obiektem ataków hejterów, przez co jest zagrożony usunięciem przez zgłoszenia. Prawda jest taka, że historia kanału 'Mleczny Człowiek' i tak miała już dobiec końca" – napisali.

Dodali jednak informację, że stworzyli zapasowy kanał "gdzie być może pojawią się jeszcze jakieś niepublikowane filmy, czy kilka nowych, które ewentualnie jeszcze zostaną nagrane".

"Hejterzy" prawdopodobnie chcieli działać w dobrej wierze, bo wiedzieli, że z Krzysztofem Konowiczem jest coraz gorzej. 61-latek na jednym z ostatnich filmików jest w fatalnym stanie - siedzi na kanapie i załatwia się pod siebie (zamieszczam link jako dowód, ale ostrzegam przed oglądaniem zawartości: to bardzo przykry widok).

Interwencja policji i strażaków w domu Kononowicza. Ktoś założył łańcuch na bramie

Teraz na jaw wychodzą kolejne bulwersujące rzeczy. Okazało się, że na bramę do domu Kononowicza ktoś założył łańcuch z kłódką, a furtka została zamknięta. Tak jakby nie chciano, by opuścił swoją monitorowaną przez kamery (jedną z nich widać na nagraniu, możemy się domyślać, kto ją zamontował) posesję lub odwrotnie: by nikt mu nie mógł przyjść z pomocą.

"Sprawa jest w prokuraturze. Ten człowiek wykorzystywał go przez lata. Kiedy przestał zarabiać, to go zostawił. Nie mówię, że to jest jego robota, ale od 3 dni ten łańcuch wisi. Bez jedzenia, do łazienki nie da rady wyjść" – słyszymy na filmiku autorstwa youtubera o ksywie Olo. Był na miejscu i transmitował wczoraj (29 kwietnia) interwencję policji i strażaków.

Ludzie z "Mlecznego Człowieka" twierdzą z kolei, że to sam Krzysztof Konowicz zażyczył sobie łańcuchów na bramie i zamknięcia posesji. Jak było naprawdę? To będą starały się wyjaśnić odpowiednie służby. Na pewno jednak upadłej gwieździe YouTube'a potrzebna jest zupełnie inna pomoc niż zamknięcie jego domu na kłódkę.

"Kononowicz od 3 dni leżał w swoich fekaliach, nie brał leków i jego 'opiekunowie' do niego nie zajrzeli. Brama do posesji zamknięta na łańcuch. (...) 'Opiekunowie' przestali na Kononowicza zarabiać, a nad kanałem pojawiło się widmo permanentnego bana od YouTube. Kononowicza po latach wykorzystywania porzucono jak śmiecia. Państwo z kartonu i służby z dykty nie były w stanie powstrzymać tego procederu" – napisał dziennikarz portalu Antyweb, Jakub Szczęsny.

Internauci komentują sprawę: "Ludzie mu ten los zgotowali", "to brzmi jak jakiś horror klasy B"

Również użytkownicy Wykopu są wściekli na osoby odpowiedzialne za kanał "Mleczny Człowiek", ale i osoby, które go wspierały, oglądając przez lata to, co się w tym patologicznym reality-show działo (pisałem o tym w innym artykule). Obwiniają też samego Kononowicza.

Filmik z interwencji został dodany w serwisie z wymownym tytułem "Kononowicz więźniem we własnym domu" i znajdziemy pod nim m.in. takie komentarze internautów.

"To jest dramat. Kononowicz może i był utrapieniem dla sąsiadów i lokalnej społeczności, ale miejsce tego człowieka jest w specjalistycznym ośrodku. On potrzebuje pracy - zarówno z dietetykiem ze względu na swoją cukrzycę, jak i z terapeutą lub nawet psychiatrą ze względu na stan psychiczny. Jest to osoba upośledzona intelektualnie, która jest wykorzystywana przez cwaniaczka z drugiego końca Polski. Ów zaburzony cwaniaczek zarabia na kanale z Kononowiczem tysiące, podczas gdy główny aktor siedzi we własnych odchodach (sic!)". "Ludzie mu ten los zgotowali. Wszyscy tak się nim zaczęli jarać, że wiadome było, że jakieś elementy złe również, skoro ludzie od lat rzucają pieniędzmi w Konona. Kiedyś Konon całował chleb i cieszył się, jak dostawał konserwę na testy, potem ludzie go zniszczyli". "Serio różne patologie miały miejsce na polskim YouTube, ale zamykanie na kłódkę niepełnosprawnego człowieka w swoim domu, który dogorywa, taplając się we własnych odchodach, przy okazji będąc codziennie nagrywanym, to brzmi jak jakiś horror klasy B".

"Zastanawiam się kto jest bardziej niemoralny (i nienormalny)... Ci, którzy na tym zarabiają, czy ci, którzy pozwalają im zarabiać poprzez oglądanie tego cyrku".

"Moim zdaniem wpadł we własne sidła. Chciał być zwierzęciem medialnym? Ma. Jeszcze z klatką w pakiecie".

Koniec "uniwersum Szkolnej 17". W zeszłym roku zmarł dawny bohater tego "show" - Major Suchodolski

To już (chyba) definitywny koniec "uniwersum Szkolnej 17" (przy tej ulicy w Białymstoku mieści się dom Krzysztofa Konowicza). W zeszłym roku zmarł Major Suchodolski - jeden z filarów kanału, który przez lata mieszkał razem z Kononem, a ich wspólne perypetie, kłótnie i libacje oglądały tysiące osób.

Po wyprowadzce z Białegostoku również i on był wykorzystywany przez innych "opiekunów" do nabijania wyświetleń, aż w końcu zapił się na śmierć. Świadkowie mówili, że "ze 4 butelki wypite było", a dzień przed Major wymiotował "na czarno". Zignorowano to, podobnie jak wcześniej jego wyniszczającą chorobę alkoholową. W przypadku Krzysztofa Konowicza pomoc nadeszła prawdopodobnie w ostatniej chwili.