Można powiedzieć, że w pewnym momencie historią trojaczków z Tarnowa żyła cała Polska. Ludzie dyskutowali o smutnej historii trójki rodzeństwa, wskazywali też, że wymóg adopcji wszystkich dzieci może wykluczyć wiele rodzin. Okazało się, że zamieszanie wprowadził fakt, że rodzice biologiczni mieli być przekonywani, by dzieci zabrać do siebie ponownie. Historia ma jednak szczęśliwy finał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O trojaczkach z Tarnowa pisaliśmy już w TopNewsach dwukrotnie. Ich historia rozpoczęła dyskusję o procedurach adopcyjnych w Polsce. Ludzie udostępniali dalej informację z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zaadoptować trójkę dzieci na raz.
Chłopcy przyszli na świat na początku roku w szpitalu w Tarnowie. Porzuciła ich tam matka. Potem okazało się, że ojciec dziecka również był znany i dzieci czasowo przeniesiono do jego matki, a więc babci dzieci.
Jednak te nie mogły tam pozostać na stałe, co rozpoczęło intensywne poszukiwania bezpiecznego domu dla nich. Informacje takie przekazała Sylwia Walaszek-Banuch, kierowniczka działu pieczy zastępczej Centrum Usług Społecznych w rozmowie z radiem RDN.
Dyskusja o losie maluchów była tak szeroka, że post na ten temat na swoich mediach społecznościowych udostępniła Krystyna Janda. Rozmawiano tam o systemie adopcyjnym, a jedna z internautek, która miała być poinformowana o sprawie, zdradziła, co dzieje się z rodzicami trojaczków z Tarnowa.
Uznała, że choć rodzice wyrazili chęć zrzeknięcia się praw rodzicielskich, to jednak psycholog i opieka społeczna nadal pracują z biologicznymi rodzicami, aby ci zaopiekowali się dziećmi, które porzucili.
Kobieta dodała: "Ludzie nie chcą być rodziną zastępczą z biologicznymi rodzicami w tle, którzy w każdej chwili z każdego powodu mogą zabrać dzieci do siebie. Dzieci są w szarej strefie, a rodzice się zastanawiają, czy je chcą, czy ich nie chcą, będąc pod presją urzędników".
Ostatecznie, jak poinformowała Sylwia Walaszek-Banuch w rozmowie z Onetem, poszukiwania zakończyły się sukcesem. Wiktor, Kacper i Oskar znaleźli dom i rodzinę, która zdecydowała się zaopiekować nimi.
Poszukujemy na chwilę obecną rodziny zastępczej dla trojaczków. Dzieci urodziły się w tarnowskim szpitalu. Otrzymaliśmy informację z powiatu, w którym na chwilę obecną się wychowują, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie konieczność zabezpieczenia ich u nas na terenie miasta w rodzinie zastępczej. Wyprzedzamy trochę zapytanie z sądu, ponieważ znalezienie rodziny zastępczej dla trójki takich maluchów, a to prawie trzymiesięczne dzieci, będzie na pewno dużym wyzwaniem.
Radio RDN
kierowniczka działu pieczy zastępczej Centrum Usług Społecznych Sylwia Walaszek-Banuch