Na pewno nikogo specjalnie nie dziwi fakt, że tak słynna influencerka jak Calorine Derpieński szuka asystenta, który pomoże jej w natłoku codziennych gwiazdorskich obowiązków. Zaskakiwać może jednak warunek, jaki postawiła pomocnikowi. Ma on nie znać języka polskiego. Tak, dobrze przeczytaliście NIE znać. Czyżby gwiazda miała tyle do ukrycia, że woli kogoś, kto nie mógłby jej podsłuchać?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Calorine Derpieński szuka asystenta i ma zaskakujący warunek
Jeśli nie do końca wiecie, czym wsławiła się Caroline w Polsce, to już wyjaśniamy. Uwagę przykuł jej Instagram, na którym miała niesamowitą liczbę obserwujących i wyprzedzały ją już tylko takie gwiazdy, jak sam Robert Lewandowski.
Już wtedy wiele osób zadawało sobie pytanie, czy jej followersi nie zostali kupieni, ostatecznie Caroline doczekała się nawet dwóch filmów na jej temat, które nagrał Krzysztof Stanowski.
Tam zostało zdemaskowane, kim naprawdę jest dwudziestokilkulatka pochodząca z Białegostoku. Trudno powiedzieć, czym dzisiaj Caroline zajmuje się na co dzień, a przede wszystkim, skąd bierze "dollarsy" na życie – na te pytania nawet główna zainteresowana nie umiała odpowiedzieć Krzysztofowi Stanowskiemu.
Jasne jest jednak, że ma dużo na głowie, więc żeby jej nie przeciążyć, potrzebuje asystenta. I co ciekawe, chociaż Caroline twierdzi, że jest międzynarodową gwiazdą, to na swoim Instagramie zazwyczaj zwraca się do swoich obserwatorów po polsku.
Nie tym razem! Ten ważny post napisała po angielsku. Oto jego już przetłumaczona treść: “Szukam amerykańskiego asystenta na południu Florydy. Okolice Miami-Pam Beach. Nie trzeba być Amerykaninem. Mam na myśli kogoś, kto nie mówi po polsku” – można było przeczytać na instastories gwiazdy.
Fani szybko wyłapali "smaczek" i zaczęli pytać gwiazdę, skąd warunek o nieznajomości jej ojczystego języka. Caroline szybko odpowiedziała.
– Dużo osób pyta mnie, dlaczego nie może być to osoba, która mówi po polsku. Ponieważ dużo moich wrogów ma obsesję na moim punkcie i po prostu, gdy się dowiadują, kto dla mnie pracuje, to podkupują te osoby. Mówię to z całą odpowiedzialnością i szacunkiem – wyjaśniła na Instagramie.
Czytaj także:
Jak widać, sława zawsze okupiona jest jakimś kosztem. Influencerka boi się wrogów i twierdzi, że mogłaby "paść ofiarą spisku". Dalej samozwańcza "dollarsowa królowa" przeanalizowała, dlaczego asystenci często bywają nielojalni wobec swoich szefów.
Stwierdziła, że ci nie mają zbyt dużo pieniędzy, dlatego wizja łatwej gotówki może być dla nich tak kusząca, że będą w stanie zdradzić pracodawcę. Obawia się, że ktoś mógłby próbować przekupić jej asystenta.
– Ale ja jako osoba odpowiedzialna i która po prostu wie, co mówi i myśli, nigdy nie ufam nikomu, więc ja zawsze jestem okej. A moim wrogom, którzy podkupują mi pracowników, życzę powodzenia – stwierdziła na instastories Derpieński.