Britni Church pochodzi w Wichity w amerykańskim stanie Kansas. Po raz pierwszy zaszła w ciążę, gdy miała 15 lat. Jej najstarsza córka ma teraz 19 lat. Z pierwszym mężem miała jeszcze czwórkę dzieci. Szóste urodziła z kolejnym partnerem, a następnych potomków (w tym trojaczków) doczekała się z obecnym mężem, 32-letnim Chrisem. Poznali się w fabryce, w której razem pracowali.
"Ludzie mówią: 'dlaczego nie dokonacie aborcji?' albo 'przestań rozkładać nogi' i twierdzą, że wyglądam na 60 lat. To obrzydliwe. Kiedyś przejmowałem się tym, co myślą ludzie, ale teraz jestem zadowolona ze swojego życia. Choć nie każdemu będzie się to podobać. Niczego nie żałuję" – przyznaje 35-latka w rozmowie z "Mirror".
Amerykanka była w ciąży przez 16 lat. Pierwsze pięcioro dzieci "niekoniecznie było planowanych", jednak jest szczęśliwa, że tak się stało. W 2019 roku urodziła swoje ostatnie dziecko i zapewniła internautów, że "na sto procent na tym poprzestanie". W jednym z filmików na TikToku, gdzie śledzi ją 1,8 mln osób, wymienia wszystkie dzieci i mówi, ile mają lat.
Internautów oprócz hejtu (choć pod postami ma wiele ciepłych i wspierających wpisów) interesuje też to, jak para ogarnia tuzin dzieci. Małżeństwo nie kryją się z tym oraz ze swoimi wydatkami. Nie siedzą tylko na zasiłku. Britni pracuje popołudniami w cukierni, gdzie dekoruje ciasta, by rano móc porozwozić młodsze pociechy do szkół.
W międzyczasie robi pranie - pralkę wstawia aż 21 razy w tygodniu. Najstarsze dzieci również im pomagają w obowiązkach domowych np. wynosząc śmieci czy myjąc swoich młodsi braci i siostry. Kiedy Chris wraca z pracy, robi obiad i zakupy, a potem usypia dzieci.
Tygodniowo na jedzenie wydają 400 dolarów, czyli ok. 1600 zł. Na prezentach również nie oszczędzają - dzieci mają urodziny przez pół roku i na każdy podarunek przeznaczają 50-100 dolarów (200-400 zł).
Prezenty pod choinkę, dekoracje i potrawy wynoszą ich ok. 4 tys. dol. (tj. 16 tys. zł ). Łącznie przez rok na swoje dzieci wydają 26 tys. dolarów, czyli ponad 100 tys. złotych. W jednym z filmików dodała, że czasem przychodzi im skorzystać z karty kredytowej i parę lat temu kupili dom w taniej okolicy.
Ludzie dopytują też o jej wyznanie - sądzą, że nie używa antykoncepcji, bo jest chrześcijanką (do tego jej nazwisko do dosłownie "kościół"). Po części tak jest: należy do Kościoła Zielonoświątkowego, ale zapewnia, że to nie ma wpływu na jej rodzicielstwo. Ponadto powiedziała, że jej pierwszy mąż był przemocowcem i bała się brać tabletki antykoncepcyjne, by "nie wzbudzać podejrzeń".
"Nigdy nie pomyślałabym, że będę mieć dużą rodzinę. Chris mówił, że chce sześciorga dzieci – wydawało się to niewyobrażalną liczbą. Teraz gdy jesteśmy tutaj, nie odczuwam, że jest ich 12. Czuję się szczęśliwa, będąc mamą" – wyznaje i patrząc na jej filmiki w mediach społecznościowych, raczej tak jest.