W miniony weekend doszło do tragicznych wydarzeń w bydgoskiej dzielnicy Fordon przed jedną z restauracji KFC. Świadkowie widzący całe zajście wskazują, że do stolika, przy którym siedział 38-latek, podszedł drugi mężczyzna. – Wyglądało na to, że się znają. Zaczęli się kłócić, wyszli na zewnątrz – cytuje jedną z osób obserwujących zajście "Gazeta Pomorska".
Klienci lokalu w pewnym momencie zauważyli 38-letniego mężczyznę upadającego na ziemię. Pierwsza myśl, jaka im towarzyszyła to, że po prostu zasłabł. Jednak po chwili wyszło na jaw, że został dźgnięty nożem. Natychmiast na miejsce zdarzenia wezwano pogotowie. Choć karetka bardzo szybko pojawiła się na miejscu, ratownikom nie udało się uratować 38-latka.
Czytaj także: 32-latek z Sosnowca zabił własnych rodziców. Właśnie pokazał śledczym, jak to zrobił
Kom. Lidia Kowalska z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy przekazała, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie około godziny 13:40. Służby zostały poinformowane o zdarzeniu, które miało miejsce przy ul. Fordońskiej. Jak się okazało, sprawca uciekł w kierunku pobliskiego lasu.
Nożownika udało się odnaleźć kilka godzin później. Jak donosi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, niestety po zatrzymaniu 43-latka nie było możliwości przeprowadzenia czynności. Jednak nie podano do wiadomości publicznej dlaczego.
Czytaj także: Dramatyczne wieści przed studniówką. Uczeń zmarł w zatrważających okolicznościach
Przesłuchanie mężczyzny było możliwe dopiero w niedzielę. Prokurator Agnieszka Adamska-Okońska przekazała, że mężczyzna przyznał się do udziału w zajściu. Mimo wszystko zaprzeczył zarzutom, że "działał umyślnie z zamiarem zabójstwa" 38-latka.
"Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zdarzenie wiązało się ze sprawami osobistymi" – dodała przedstawicielka bydgoskiej prokuratury. Jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że 43-latek został porzucony przez dziewczynę, która miała go zostawić dla 38-latka, z czym nie mógł się pogodzić.