Krzysztof Stanowski z rozmachem wszedł na rynek ze swoim "Kanałem Zero". Zdążył już nawet przeprowadzić wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą. Teraz jego kolejnym gościem był Samuel Pereira. W trakcie spotkania nie mogło zabraknąć tematu zarobków pracowników TVP. Wicedyrektor TAI stanął w obronie Michała Adamczyka.
Reklama.
Reklama.
Krzysztof Stanowski nie ma żadnych hamulców i do Kanału Zero zaprasza coraz ciekawsze osobowości. Tym razem odwiedził go Samuel Pereira. Prezenter w trakcie wywiadu przyznał mu, że sam mając program w TVP Sport, wstydził się za to, co działo się po stronie informacyjnej.
Nie mogło również zabraknąć tematu zarobków pracowników Telewizji Polskiej. Pereira postanowił wyjaśnić, skąd brały się tak wysokie stawki, stając w obronie Michała Adamczyka.
Czytaj także:
Samuel Pereira gościem w Kanale Zero. Tłumaczy, skąd wysokie zarobki w TVP
– Przypomnijmy, Michał Adamczyk zarabiał średnio miesięcznie 187 tys. złotych, Marcin Tulicki 89 tys. zł, Jarosław Olechowski koło 100 tys., zależnie od roku, ty tak kiepściutko 55 tys. miesięcznie – wypunktował dobitnie Krzysztof Stanowski. – To jest ponad dwa razy tyle, co prezydent – dodał prześmiewczo.
Na swoją obronę były szef TAI porównał zarobki Adamczyka do stawek Piotra Kraśki. – W wypadku Michała Adamczyka to nie jest tak, że on tyle dostawał miesięcznie. W 2023 r. nałożyły się obowiązki prezentera i dyrektora TAI. Bywa czasami. Piotr Kraśko nie był co prawda prezenterem i dyrektorem TAI, ale był w pewnym momencie prezenterem i szefem "Wiadomości". Te stawki jego (Adamczyka – przyp. red.) jako prezentera nie odbiegały od stawek Piotra Kraśki, a nawet powiedziałbym, że wyszedł na tym lepiej, bo na tych podatkach sobie zaoszczędził – tłumaczył Pereira.
Były pracownik TVP podkreślił, że stawki prezenterskie i dyrektorskie nie odbiegały od normy. Na dowód tego, że mówi prawdę, wspomniał o zwolnieniu Adamczyka z pracy u publicznego nadawcy.
– Mówię o tym, że stawki prezenterskie nie odbiegały, stawki dyrektorskie, nie odbiegały. W momencie, w którym on (Adamczyk – przyp. red.) zakończył pracę jako prezenter, dostał wypowiedzenie i to mu też weszło do tej sumy rocznej, więc podzielenie tego na 12 miesięcy jest po prostu manipulacją. Marcin Tulicki produkował kilka filmów i za te filmy też dostał wynagrodzenie. To mu się doliczyło do tej sumy łącznej, dlatego ja jestem tam na trzecim miejscu – kontynuował.
Nie trzeba było długo czekać na ciętą ripostę Stanowskiego, gdyż ten natychmiastowo przytoczył zarobki Piotra Kraśki. Ten w latach 2015-2016 miała zarabiać ponad 800 tysięcy złotych. Mimo tego, dzieląc tę kwotę na 12 miesięcy to wciąż znacznie mniej niż to, ile zarabiał Michał Adamczyk.
W pewnym momencie rozmowy Pereira uderzył w obecne władze TVP, podkreślając, że wciąż nie ujawniono zarobków nowych prezenterów stacji.
– Wiemy doskonale, czemu to służyło. To nie chodziło o to, że mówimy: "za dużo zarabiają ludzie w Telewizji Polskiej, dyrektorzy, prezenterzy, obcinamy to, proponujemy niższe stawki". To się nie stało. Zamiast tego ujawnienie jednych, a później już Marka Czyża i całej reszty nie – podkreślił.
Pereira twierdzi, że zarabiał stawkę rynkową "w porównaniu do konkurencji". Gospodarz wówczas poprosił go o podanie konkretnego przykładu. Wówczas szybko go do zbiło z tropu.
– Jeśli mówimy o TVN-ie, to do nich musiałbyś się zwrócić. Ja wiem nieoficjalnie, jakie były kwoty, ale nie mogę na ten temat wypowiadać się jednoznacznie, ponieważ tych faktur nie widziałem. Chorym układem jest to, kiedy dziennikarz chwalący premiera, otrzymuje siedem razy więcej od premiera – powiedział. Twierdzi też, że za obecnej władzy to się wcale nie zmieni. – Uważam, że te stawki były patologiczne – podsumował.