Samoobsługowe kasy w Biedronce potrafią podnieść ciśnienie, ale czasem też zaskakują. Mają sporo ukrytych funkcji, które ułatwiają życie, a od niedawna w dyskontach wprowadzany jest kolejnty "bajer". Nie bądźcie zdziwieni, gdy kasa sama odkryje, co położyliście na wagę. To nowa, ukryta funkcja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od kilku tygodni również kasy w Biedronkach są uzbrajane w specjalny system, który skanuje produkty przy pomocy ukrytej kamerki i "wie", czy na wadze położyliśmy pomidora, czy cukierki. Nie jest to jeszcze wprowadzone wszędzie, ale wielu klientów już natknęło się na "myślące" kasy.
Samoobsługowa kasa w Biedronce "myśli". Rozpoznaje, co ważysz - tiktokerzy aż kręcą filmy
"Kasy samoobsługowe wykorzystają nauczanie maszynowe, aby rozpoznawać odpowiednie produkty kładzione na wadze. Tak więc, jak położymy na niej jabłka, kasa wyświetli nam do wyboru jabłka. Przy bananie pojawią się też inne żółte owoce albo warzywa. W przypadku pieczywa - wypieki podobnego rodzaju. I tak dalej" – tłumaczyło w zeszłym roku InnPoland.
"To się dzieje naprawę. Ludzie są w szoku"– twierdzi Mirosław Skwarek na TikToku, po czym demonstruje działanie kas. Wystarczy położyć produkt do zważenia i kliknąć na ekranie "Wyszukaj". Zamiast odnajdywać towary z alfabetycznej listy, jak do tej pory, na ekranie zobaczymy kilka propozycji i zwykle jedna z nich jest rzeczywiście prawidłowa.
TikToker w kolejnym wideo zauważa, że sekretem kas jest... rozróżnianie kolorów produktu (ale pewnie i wagi i kształtu). Na filmiku widzimy, że jeśli np. położymy kiść bananów, to na ekranie w podpowiedzi mamy żółte owoce jak właśnie banany, jabłka goldeny i fasolka szparagowa.
Nowa funkcja ułatwia zakupy, ale też z pewnością została wprowadzona przez to, że ludzie oszukiwali i wbijali na kasę tańsze produkty. Skąd to wiadomo? Bo kamerki nie tylko skanują, ale też robią zdjęcia, które potem mogą posłużyć za dowód.
"Ostatnio mocno się zaskoczyłem jak przez pomyłkę wbiłem zły rodzaj ziemniaka - myte i niemyte - a tu mi zawołało asystenta i pokazało zdjęcia", "Byłam niedawno i byłam w szoku, że wyświetlało się to, co kładłam na wagę także wow", "Właśnie od niedawna mają taki bajer. Dziś się zdziwiłem. Ale jest dużo błędów przez to i trzeba czekać, aż kasjerka przyjdzie", "Biedronka ma w kasach kamery, wiem, bo kiedyś coś się zacięło i przyszła kasjerka zweryfikować i wyskoczyły jej zdjęcia od spodu czy to na pewno to" – pisża internauci.
Ukryte funkcje w kasach Biedronki. Potrafią ułatwić życie i zaoszczędzić
To nie jedyny "bajer" w samoobsługowych kasach. O2.pl niedawno odkryło otwór umieszczony pod ladą z wagą. To wlot do kosza na śmieci, który służy do wyrzucenia niepotrzebnego paragonu.
To nie koniec ukrytych funkcji. Co jeszcze potrafią niektóre kasy... oprócz kasowania Np. kupując kilka takich samych rzeczy, nie musimy ich skanować po kolei.
Aby tego uniknąć, wystarczy wybrać na ekranie przycisk "sprzedaż ilościowa", a następnie wybrać ilość. Dopiero wtedy skanujemy kod z produktu i możemy odłożyć wszystkie sztuki do strefy pakowania.
Kiedyś kasy w Biedronce miały jeszcze kilka innych przydatnych funkcji (np. do ściaszania wnerwiających komunikatów), ale wycofano je. Pozostał za to przycisk po prawej stronie (z symbolem "zera"), który pozwala na wytarowanie wagi. Po co?
"Tarowanie to inaczej zerowanie wagi. To oznacza, że najpierw kładziemy na wadze opakowanie, tarujemy i dopiero ważymy kupowane produkty. To oczywiście niewielka zmiana gramatury, ale przy większych zakupach lub korzystaniu z cięższych, papierowych siatek - skuteczna" – wyjaśnia portal pyszności.pl.
Tarowanie to również kalibrowanie wagi, czyli po prostu jej zresetowania. W czasie używania może się rozregulować i lekko zawyżać wagę. Dzięki temu nasze zakupy będą prawidłowo zważone, więc nie zaszkodzi robić tego nawet za każdym razem.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.