80-letni ksiądz z Walencji został zamordowany. Policja ustaliła, że Alfonso López Benito od dawna zapraszał do siebie migrantów i płacił im za seks. Jeden z nich udusił go w wyniku "kłótni kochanków". Wpadł, gdy płacił za drinki kartą duchownego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Emerytowany ksiądz z katedry w Walencji został znaleziony martwy, gdy tydzień temu odwiedził go przyjaciel i dozorca budynku. Jego ciało leżało nagie w łóżku, a sekcja zwłok wykazała, że został uduszony kilka dni wcześniej.
Ślady w mieszkaniu nie wskazywały na włamanie, więc policja od razu założyła, że musiała to zrobić ktoś, kogo Alfonso López Benito znał.
"Z przykrością informujemy o śmierci Alfonso Lópeza Benito, emerytowanego kanonika naszej Katedry" – czytamy w oświadczeniu katedry w Walencji. Są też otwarci na współpracę z policją w kwestii ustalenia okoliczności zdarzenia.
Ksiądz uduszony przez swojego kochanka. Zabójca wysyłał z telefonu ofiary smsy, by wszyscy sądzili, że nadal żyje
W toku śledztwa wyszło też na jaw, że 80-latek już jakiś czas temu miał dostać upomnienie z biura arcybiskupa, by przestał sprowadzać kochanków do mieszkania należącego do Kościoła katolickiego. Sąsiedzi skarżyli na dobiegające z niego hałasy - podaje "Daily Mail".
Tajemnicą poliszynela było ponoć to, że ksiądz od dawna spraszał do siebie migrantów i byłych skazanych, którym oferował pieniądze za seks i dach nad głową. Policja wstępnie ustaliła, że zabójstwo było wynikiem "kłótni kochanków", a księdza miał udusić 40-latek z Peru. Świadkowie twierdzą, że był jego regularnym gościem. Prawdopodobnie poszło o pieniądze.
Zabójca początkowo chciał zmylić trop wysyłając smsy z telefonu księdza do jego bliskich i znajomych. Informował w nich, że duchowny rzekomo zamierza wyjechać z Walencji na parę dni ze względów osobistych (dozorca dostał wiadomość nawet po odnaleziony ciała). Nie pomyślał jednak, że płacenie kradzioną kartą w lokalnym barze pozwoli go wyśledzić i aresztować.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.