Internauci zwariowali na punkcie filmiku, na którym ktoś głaszcze... no właśnie, królika czy wronę? Na pierwszy rzut oka nie jest to wcale oczywiste, a samo nagranie kojarzy się z iluzją optyczną sprzed ponad 100 lat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Filmik z wroną/królikiem stał się viralem w 2019 roku i do dziś wywołuje emocje i dyskusję w internecie. Wszystko przez to, że zwykle towarzyszy mu "siła sugestii", a mianowicie podpisywany jest w stylu "coś jest nie tak z tym królikiem" lub "króliki lubią być głaskane po nosie".
Królik czy wrona? Ten viralowy filmik każe nam się dwa razy zastanowić
I przez to nawet jeśli widzimy najpierw wronę (zgodnie z prawdą), to zaczynamy myśleć o tym, czy nasze oczy nas nie kłamią. Iluzję podbija też mrugnięcie, które - zakładając, że widzimy ptaka - jest jakby w przeciwnym kierunku (jednak króliki nie mają takich przezroczystych błon).
Również dziób w pierwszej chwili przypomina uszy, ale to właśnie on najbardziej zdradza prawdziwą tożsamość zwierzaka: jest za mało puchaty, plus uszy rosną w "nieco" inny sposób. Tak naprawdę na filmiku nie widzimy wrony, a kruka wielkodziobego - nie występuje w Polsce, ale tylko we wschodniej i południowej Afryce.
Filmik ma miliony wyświetleń i tysiące komentarzy. Choć pierwotnie nie miał na celu oszukiwać oczu, tylko pokazywać podopiecznego World Bird Sanctuary, to autor powyższego posta dodał go w ramach eksperymentu - wraz z wprowadzającym błąd podpisem.
Chciał nawiązać do iluzji optycznej z 1892 roku, którą posługiwał się m.in. urodzony w Warszawie, amerykański psycholog Joseph Jastrow. W tym wypadku nie chodziło jednak o kruka, ale o kaczkę, której dziób też przypominał uszy. I okazało się, że np. ankietowani Szwajcarzy w okolicach Wielkanocy widzieli królika, a jesienią kaczkę.
Paru internautów dało się nabrać nawet w XXI wieku albo pisze tak, by wkręcić czytających. "Ok, po pierwsze, jestem tym zafascynowany. Po drugie, czy to twój królik? Jeśli tak, napisz proszę coś więcej" – napisała jedna z osób. Zdecydowana większość jednak od razu wiedziała, że na filmiku ktoś masuje ptaka.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.