Zagadka z samochodem na parkingu sprawia trudność dorosłym, ale dzieciakom już nie. Pewnie dlatego stała się internetowym viralem. Wydaje się wymagać skomplikowanych obliczeń, ale jej rozwiązanie jest bardzo proste – wystarczy trochę ruszyć głową!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Łamigłówka jest wzięta z testu w podstawówce w Hongkongu. Parę lat temu stała się viralem i co jakiś czas powraca w mediach społecznościowych i frustruje dorosłych. Nawet jeśli cała otoczka została lekko podkoloryzowana, to wciąż samo wyzwanie dla szarych komórek jest aktualne i porywa kolejnych internautów.
Zagadka z zaparkowanym samochodem. Dzieci rozwiązują ją w kilkanaście sekund
Dzieciaki miały 20 sekund na odpowiedź: jaki numer ma miejsce, na którym jest zaparkowany samochód? Na rysunku widzimy, że pozostałe miejsca mają liczby zupełnie od czapy (a przynajmniej nieodpowiadające układom parkingowym w prawdziwym życiu). O co w tym chodzi? Czy już wiecie? Odpowiedź podamy w kolejnym akapicie.
Samochód stoi na miejscu oznaczonym liczbą... 87. Jakim cudem? Dorosłym ta podchwytliwa zagadka sprawia trudności, bo przyzwyczaili się, że internetowe quizy wymagają jakichś obliczeń matematycznych. Chwytają za kalkulatory i utykają w martwym punkcie lub dają błędną odpowiedź.
Tymczasem do rozwiązania tej zagadki nie trzeba umieć nawet dodawać czy mnożyć. Wystarczy dosłownie ruszyć głową (lub smartfonem), by odwrócić ją do góry nogami. Odpowiedź ukaże się naszym oczom od razu. Stąd pewnie dzieci mają mniejszy problemy z rozwiązaniem, bo nie kombinują, tylko obracają kartkę i voilà!
Nawet w komentarzu pod postem wyżej internautka napisała, że "mój 8-latek zrobił to od razu. Mężowi zajęło to wieki i nie mógł tego zrobić!". Jeśli w takim razie chcecie zagadek dla dorosłych, a przynajmniej takich, które wymagają umiejętności, których nie mają uczniowie pierwszej klasy podstawówki, to odsyłamy do artykułów poniżej.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.