Kojarzycie inceli, czyli mężczyzn, którzy żyją w celibacie – jednak nie z własnej woli, ale z powodu tego, że są mniej atrakcyjni? Amber Johanssen ze Szwecji jest ich kobiecym odpowiednikiem, choć urody odmówić jej nie można. Kobieta jednak również nie uprawia seksu, choć ma na to ochotę. Co zatem stoi na przeszkodzie? Powodów jest kilka, ale jeden jest chyba najważniejszy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
38-latka otworzyła się przed brytyjskim tabloidem "The Sun". "Nie byłam na randce ani nie uprawiałam seksu od dwóch lat. Nie żyję w celibacie z wyboru – po prostu nie mogę znaleźć odpowiedniego faceta" – wyznała dziennikarce. Jej problem jest jednak bardziej złożony.
Jest piękna i bogata, ale nikt jej nie chce. Uważa, że problem jest jej uroda i praca
Johanssen sądzi, że wszystko przez to, że jest za ładna i odnosi sukcesy. Dodaje, że niektórzy mężczyźni myślą, że jest fejkiem, bo wygląda za idealnie. Na Instagramie obserwuje ją ponad 574 tys. osób, a pod zdjęciami ma tak liczne grono adoratorów, że trochę się tego gryzie z tym, co mówi. Ona jednak szuka prawdziwej miłości.
Brunetka ze Szwecji powiedziała w gazecie, że według niej wina leży głównie po stronie facetów, którym brakuje przysłowiowych jaj, by zaakceptować to, co robi.
"Moja praca utrudnia mi życie miłosne i seksualne. Większość facetów boi się do mnie podejść. Ostatnim razem, gdy próbowałam zorganizować randkę, facet odwołał ją w ostatniej chwili. Serio uważam, że był onieśmielony moją karierą i urodą" – żali się.
Gdzie zatem pracuje? W internecie, a dokładnie rozbiera się za pieniądze na OnlyFans. Na Instagramie przedstawia się też jako "digital strategist" (strateg cyfrowy), wydała też książkę "The Sexting Bible". Zdradziła, że jej miesięczne zarobki to 50 tysięcy funtów (prawie 256 tys. zł).
Amber Johanssen od dwóch lat szuka "normalnego" faceta. Czy w końcu jej j się to uda?
Mówi, że próbowała różnych aplikacji randkowych, ale oprócz tego, że ludzie nie dowierzają, że ona to ona, to dodatkowo chcą się z nią tylko przespać, a nie poznać jaka jest naprawdę. "Mężczyźni mówili mi, że nie traktują mnie poważnie i że wstydziliby się bycia ze mną" – wyznała.
Tymczasem jej się marzy ktoś, z kim spędzi resztę życia. I to najlepiej książę z bajki, który przyjedzie do niej na białym koniu - niemal dosłownie, bo przyznała, że wolałaby bardziej Brytyjczyka niż Szweda, którzy są mniej "rycerscy". I biedniejsi.
Tak, kwestie finansowe też są dla niej ważne. Poruszyła też drażliwy temat dzielenia się wydatkami. "Niestety, w moim rodzinnym kraju faceci chcą dzielić się rachunkiem 50/50. Nienawidzę tego, zwłaszcza na pierwszej randce. Nie mam nic przeciwko płaceniu za siebie lub randkę, ale takie są zasady" – mówi.
Jakie ma jeszcze wymagania? Jej druga połówka powinna być inteligentna, miła, hojna i z dobrymi manierami. Na razie już trochę pogodziła się z tym, że przy jej pracy będzie to trudne, ale wierzy, że w końcu znajdzie kogoś "normalnego".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.