Otoczeni tajemniczymi dźwiękami basowymi, mieszkańcy Tampy, jednego z najbardziej renomowanych miast środkowej Florydy w Stanach Zjednoczonych, od dwóch lat borykają się z nietypowym problemem. Co pewien czas z pobliskiej zatoki dobiegają niskie częstotliwości, które – delikatnie mówiąc – sprawiają, że okoliczni mieszkańcy zmagają się z nieznośnym bólem głowy.
Jak informują dziennikarze z Fox13 opisujący tę sprawę, najbardziej uciążliwa dla nich jest niepewność co do pochodzenia tych nieustannych dźwięków. Hałas powraca niczym bumerang, w związku z czym wokół niego powstało wiele teorii. Niestety wciąż jednoznacznej odpowiedzi brak.
Czytaj także: Zagłodziła psa na śmierć. Sąd wydał wyrok w sprawie znanej influencerki
Na ratunek mieszkańcom Tampy przyszedł teraz jeden z amerykańskich naukowców – dr James Locascio z Mote Marine Laboratory, organizacji zajmującej się badaniami morskimi na Florydzie. Zdaniem naukowca, sen z powiek mieszkańcom Tampy spędzają... kopulujące ryby. Zwierzęta z gatunku czarny bęben właśnie w trakcie seksu i przez cały czas trwania okresu godowe wydają z siebie te basowe dźwięki, które stają się źródłem frustracji dla lokalnej społeczności.
Warto podkreślić, że wydawane odgłosy to dźwięki o bardzo niskiej częstotliwości. Dlatego też rozchodzą się one znacznie lepiej i pokonują dużo większe odległości. "To może wyjaśniać, dlaczego w domach oddalonych o ponad milę od wody nadal go słychać" – tłumaczy amerykański naukowiec, dr James Locascio.
Czytaj także: 69-latka porozrzucała wędlinę z pinezkami. Miała absurdalny powód, żeby pozabijać psy
Mimo wszystko mieszkańcom Florydy bardzo zależy na potwierdzeniu teorii badacza. Stąd też jedna z mieszkanek Tampy, Sara Healy postanowiła założyć internetową zbiórkę na platformie Go Fund Me. Jej celem jest pozyskanie 2,5 tys. dolarów (to około 10 tys. złotych), by umieścić w wodzie specjalne rejestratory dźwięku. Do tej pory udało się już pozyskać 2 tys. dolarów.