W ostatnich dniach ponownie powróciła głośna sprawa Oscara Pistoriusa, który w Walentynki 11 lat temu postrzelił śmiertelnie przez zamknięte drzwi łazienki swoją dziewczynę, 29-letnią Reevę Steenkamp. Pomimo tłumaczeń sportowca, w których podkreślał, że był przekonany mierzeniem z broni do włamywacza, sąd nie uwierzył.
Olimpijczyk został skazany w 2016 roku na 6 lat pozbawienia wolności. Rok później jego wyrok wydłużono do 13 lat i 5 miesięcy. Były sportowiec skorzystał po czasie z południoafrykańskiego prawa, które pozwala ubiegać się o zwolnienie warunkowe po odsiedzeniu połowy wyroku, a sąd przychylił się do jego wniosku.
Jak donoszą zagraniczne media, były lekkoatleta spędzi kolejne lata z pewnymi ograniczeniami. Między innymi do 2029 roku, czyli do końca wyroku, nie będzie mógł się wypowiadać w mediach. Dodatkowo sportowiec pozostanie pod nadzorem służb i zobowiązany jest m.in. do uczęszczania na specjalne zajęcia psychologiczne.
Oprócz tego jednym z warunków zwolnienia Pistoriusa jest odbycie prac społecznych. Portal Daily Mail postanowił sprawdzić, jak może wyglądać najbliższa przyszłość 37-latka. Jak donosi tabloid, w ramach prac społecznych olimpijczyk mieszkający obecnie w RPA mógłby m.in. sprzątać w lokalnym szpitalu, wykonywać drobne prace na komisariacie policji czy nawet pomagać strażnikom więziennym.
Jak się jednak okazało, nie to jest jego powołaniem. Sportowiec najchętniej podjąłby prace społeczne w kościele. Przypomnijmy, że Pistorius obecnie mieszka wraz ze swym wujem Arnoldem. Zarówno on, jak i jego żona Lois, regularnie uczęszczają do kościoła, który położony jest nieco ponad 1,5 kilometra od ich domu.
Jak podaje "Daily Mail", olimpijczyk miał poinformować już kuratora o chęci pomocy w placówce. Informator tabloidu twierdzi, że były osadzony sam miał przedstawić służbom pomysł na odbycie prac społecznych.
"Jedną z kwestii jest to, że Oscar nie musi podróżować daleko, by odbywać prace społeczne, gdyż wszelkie opłaty, które trzeba by pokryć, będą pochodziły z funduszy publicznych RPA. Kościół jest blisko domu Arnolda (wuja Pistoriusa – przyp. red.), a on regularnie odwiedza go w niedzielne poranki, więc Oscar czułby się tam mile widziany" – twierdzi informator Daily Mail.
Rozmówca tabloidu zdradził także obowiązki, jakie były sportowiec miałby wykonywać. Jak się okazało, w ramach prac społecznych 37-latek, który w zakładzie karnym miał stać się "więziennym aniołem" i studiować codziennie Biblię, mógłby zamiatać podłogi lub pomagać wiernym w parkowaniu samochodów.
"Mógłby zamiatać podłogi lub dostać żółtą kamizelkę, by pomagać w kierowaniu samochodów na parkingi, gdyż w niedzielne poranki robi się tam tłoczno. Mógłby też rozpocząć swoje obowiązki od pomagania na lokalnym komisariacie policji, gdyż mógłby zachować prywatność" – podsumowało źródło tabloidu.