Oscar Pistorius początkowo zachwycał świat swoimi niebywałymi umiejętnościami - zdobywał paraolimpijskie złote medale biegając na futurystycznych protezach przypominających ostrza (stąd wzięła się jego ksywka "Blade Runner"). Jego nogi zostały ucięte od kolan w dół niedługo po urodzeniu z powodu wrodzonej wady kości.
Pistorius był tak dobry, że w 2012 roku wystąpił na letnich igrzyskach w Londynie - jako pierwszy paraolimpijczyk po amputacji kończyn. Jego kariera sportowa skończyła się rok później, gdy oskarżono go o zabójstwo swojej dziewczyny. Do dziś ta historia wywołuje sprzeczne emocje i pomimo decyzji sądu - nie wszyscy uważają, że zrobił to z premedytacją.
Reeva Steenkamp została zastrzelona w walentynkową noc 2013 roku w jego domu w Pretorii (RPA). Pistorius wycelował swój pistolet w drzwi łazienki i cztery razy nacisnął za spust. Potem mówił, że myślał, że to włamywacz. Wątpliwości jednak wzbudził sposób, w jaki próbował ratować umierającą partnerkę, a także burzliwa przeszłość - jego i ich związku.
W 2014 roku Pistorius został uznany za winnego nieumyślnego zabójstwa i skazany na 5 lat odsiadki (plus 3 zawiasów za nielegalne posiadanie broni). Po roku chciał skorzystać z obowiązującego prawa w RPA, które pozwalałoby mu na odbycie kary w areszcie domowym. Odbyła się rozprawa i tym razem sąd uznał go winnym morderstwa i wydłużył karę do 6 lat.
W 2017 roku odbył się kolejny proces, w którym Pistorius usłyszał nowy wyrok - skazano go prawomocnie za zabójstwo na 13 lat i 5 miesięcy więzienia (w RPA za morderstwo grozi maks. 15 lat). Prokuratorzy argumentowali, że wcześniejsze kara była "szokująco niska".
Były sportowiec skorzystał teraz z innego południoafrykańskiego prawa, które pozwala ubiegać się o zwolnienie warunkowe po odsiedzeniu połowy wyroku. I sąd przychylił się do jego wniosku.
Media informują, że obecnie 37-letni Pistorius już w rano był w domu - u swojego bogatego wujka Arnolda, który mieszka na przedmieściach Pretorii. Były lekkoatleta spędzi kolejne lata z pewnymi ograniczeniami np. do 2029 roku, czyli do końca wyroku, nie będzie mógł się wypowiadać w mediach. Miałby co opowiadać, bo za kratami ponoć mocno zwrócił się w kierunku Biblii i zmienił się w "więziennego anioła", który pomagał innym osadzonym.
June Steenkamp, mama zamordowanej, w oświadczeniu napisała, że razem z mężem od zawsze wiedzieli, jak działa system prawny w RPA, więc nie są zaskoczeni takim obrotem spraw. Dodała, że jest jednak zadowolona, że w warunkach zwolnienia jest nakaz wzięcia udziału w kursach radzenia sobie ze złością oraz programach dotyczących przemocy ze względu na płeć.
W dalszej części zastanawiała się jednak: "Czy Reeva doczekała się sprawiedliwości? Czy Oscar siedział wystarczająco długo?". "Nigdy nie będzie sprawiedliwości, jeśli ukochana osoba nigdy nie wróci, a żadne lata odsiadki nie przywrócą Reevy z powrotem. My, którzy pozostaliśmy w cieniu, jesteśmy tymi, którzy odsiadują wyrok dożywocia" – stwierdziła. Na koniec dodała, że teraz marzy tylko o tym, by swoje ostatnia lata spędzić w spokoju i kontynuować dziedzictwo swojej córki w ramach działalności fundacji Reeva Rebecca Steenkamp Foundation.