Czesi szturmują polskie markety w poszukiwaniu tego "produktu luksusowego". Zazdroszczą nam ceny

Bartosz Godziński
14 listopada 2024, 12:23 • 1 minuta czytania
Możemy narzekać na ceny w Polsce, ale możemy pocieszać się, że... inni mają drożej. Przynajmniej jeśli chodzi o masło. Dla Czechów stało się, cytując, "produktem luksusowym". Kostki kosztują tam nawet 12 zł. Dlatego nasi południowi sąsiedzi robią sobie wycieczki do polskich marketów.
Czesi przyjeżdżają do Polski po masło. U siebie nieraz muszą walczyć na promocjach Fot. Marcin Bruniecki/REPORTER, x.com/ang0rr/
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Niedawno pisaliśmy w TopNewsach o tym, że masło w Polsce drożeje na potęgę. W zwykłych sklepach już przekroczyło barierę 10 zł. Jednak w marketach wciąż jego cena utrzymuje się w okolicach 8 złotych. A jeśli trafimy na promkę, to wyjdzie nas to jeszcze taniej.


Czesi robią "pielgrzymki" do Polski po masło. U nas nawet bez promocji jest tańsze niż w tamtejszych marketach.

Czesi, którzy mieszkają niedaleko granicy, również robią weekendowe wypady do np. polskich Biedronek, by skorzystać z okazji. Czasem jednak muszą obejść się smakiem, bo... nasi rodacy ich ubiegają.

– Przyjeżdżamy tu raz na dwa tygodnie na większe zakupy, ale dziś pojechałyśmy głównie po masło na ciastka. Według ulotki – powiedziała portalowi denik.cz Dagmara, która wybrała się na zakupy do Biedronki w Rybniku razem z sąsiadką. Były też w pobliskich Gorzycach, ale masła ostatecznie nie kupiły, bo pudełka z promocjami były już puste.

Portal opisuje, że w internecie możemy zobaczyć sporo memów wyśmiewających tę sytuację. Czesi szydzą, że kiedyś szampan i kawior był produktem luksusowym, a teraz jest nim chleb z masłem. Internauci dzielą się też przepisami na masło w domowych warunkach. Możemy też zobaczyć filmik, który przywodzi na myśl niektóre polskie "wojny marketowe".

Portal novinky.cz pisze już w nagłówku, że Czesi "zazdroszczą" nam cen. Głównie produktów mlecznych. Przyjeżdżają tu też po np. jogurty, ale przede wszystkim masło.

"Jeśli nie ma promocji, masło można kupić w polskich supermarketach za siedem-osiem złotych. Ale ma o 50 gramów mniej niż zwykle w czeskich sklepach" – czytamy w artykule. Dla porównania w hipermarkecie Albert przy granicy za 250 gramów masła Czesi płacą 69,90 koron, czyli 12 złotych. Większa kostka, ale i tak wychodzi więcej za gram.

Dziennikarze radzą, by zwracać uwagę na zawartość samego tłuszczu (im mniej, tym jest tańsze, ale i gorsze). Jeden z ekspertów twierdzi, że masło w Polsce jest tańsze, bo i zarobki są niższe, co przekłada się na ceny produktów. Inny z kolei uważa, że masło w Czechach drożeje, bo mleko ma coraz mniejszą zawartość tłuszczu.

– Na tę samą ilość masła potrzeba więcej mleka, więc masło jest droższe. To, czy spadek jakości mleka krów mlecznych jest spowodowany globalnym ociepleniem, jest pytaniem do innych ekspertów – powiedział ekspert ds. marketingu Robert Le Veneur.

Dlaczego masło drożeje? Bo produkuje się mniej mleka, ale to bardziej złożony problem

Problem jest jednak o wiele szerszy i wykraczający poza Unię Europejską. Faktycznie jego głównym źródłem są wyższe ceny mleka, głównego składnika masła (i wielu innych produktów, które przez to też drożeją). Produkuje się go po prostu mniej, a jak czegoś jest mniej, to wzrasta jego wartość.

Już w pierwszej połowie 2024 roku zaobserwowano niską dynamiką produkcji mleka na kluczowych rynkach w m.in. USA, Argentynie i Nowej Zelandii (ten kraj odpowiada za połowę światowego eksportu masła). Ma to wpływ na globalne ceny. To jednak nie jedyny powód.

– W największym skrócie: kiedy produkujemy masło to w procesie produkcji powstaje również odtłuszczone mleko w proszku. Ostatnio są duże problemy ze zbytem odtłuszczonego mleka w proszku i jego cena jest bardzo niska – wyjaśniał w "Fakcie" Jakub Olipra ekonomista banku Credit Agricole.

Dlatego mleczarniom bardziej opłacało się produkować sery i serwatkę, zamiast masła i odtłuszczonego mleko w proszku. – Nie pomogła tutaj również relatywnie niska produkcja mleka wśród największych światowych eksporterów produktów mlecznych na świecie – dodała ekspert.

Co jeszcze ciekawsze, rolnicy wcale nie zarabiają więcej. Ceny w skupach są bowiem cały czas niemal takie same, choć też wzrosły przez miesiąc o 8 gr/litr (rolnicy otrzymują obecnie w większości województw ponad 2 zł za litr mleka). Wychodzi więc na to, że to sklepy narzucają taką marżę.

– Nadchodzi zima, więc krowy nie są już wyprowadzane na łąki. To przekłada się na wyższe koszty utrzymania zwierząt. Dodajmy, że przez wcześniejszą suszę, trzeba więcej płacić za paszę. Cena mleka w skupie jest na stałym poziomie, z lekką tendencją rosnącą – mówił jakiś cza temu Janusz Walczak, wiceprzewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Wysokie ceny to też zasługa sklepów, które narzucają wyższą marżę, ale to też nie bierze się tylko i wyłącznie z chęci zysku. To też pokłosie wyższych kosztów energii, opakowań, transportu i pensji.