Powiedzieli tej dziecięcej zabawie "basta". Rodzice mogą za to stracić prawa rodzicielskie
Rosyjskie dzieci nie mogą bawić się w zwierzęta – surowe kary
Rosja nie od dziś owładnięta jest manią kontrolowania swoich obywateli i zakazywania im wszystkiego, co zostanie uznane za niekorzystne dla państwa. Tym razem rząd postanowił zabrać się za dziecięcą zabawę, upatrzył sobie niebezpieczeństwo w aktywności, która ma wiele nazw, ale polega po prostu na udawaniu zwierząt.
W naTemat pisaliśmy o społeczności therian oraz furry. Ci drudzy stawiali na przebieranie się w zwierzęce kostiumy, paradowanie w nich, robienie hobby z przebieranek.
U therian sprawa wyglądała o wiele poważniej – to osoby (zazwyczaj dzieci lub nastolatkowie) którzy w swoim rozumieniu nie bawią się w przebieranki i wcale nie udają.
Identyfikują się jako zwierzęta lub jako ludzie o duszy danego zwierzęcia (spirit animal), która przez nich przemawia. Na TikToku i Instagramie pod odpowiednimi hasztagami (#therian) możemy oglądać dzieci biegające na "czterech łapach", imitujące z zapamiętaniem zwierzęce zachowania, mowę ciała, w misternie dobranych kostiumach.
W rosyjskich źródłach możemy przeczytać natomiast, że rząd chce zakazać "kwadrobiki", czyli nieoficjalnego sportu pochodzącego od łacińskiego słowa "quattuor", czyli cztery i angielskiego aerobik. Również polega on na przebieraniu się za psy lub koty i naśladowania ich sposobu poruszania.
W którą grupę uderzy zakaz? Zapewne w każdą, bo rząd nie życzy sobie, by jakiekolwiek rosyjskie dzieci upodabniały się do zwierząt nawet w najbardziej niewinnej zabawie.
"Bezdzietność jest ok?". Nie w Rosji
Jak zauważył Wacław Radziwinowicz w "Gazecie Wyborczej", fani kwadrobiki komunikują się za pomocą grup w mediach społecznościowych, a jedna z nich ma mieć 13 tys. użytkowników. Natomiast władze Rosji są przeciwnie zorganizowanym, niezależnym ruchom.
Przewodniczący Dumy, przyłączył się do krytyki zjawiska i podkreślił, że podobne zabawy mogą być zamachem na tożsamość młodych ludzi. "Dziś jesteśmy na etapie, w którym ludzie są popychani ku odejściu nie tylko od płciowej, lecz i ludzkiej tożsamości. Mają sprawdzać się w roli zwierząt" – napisał na swoim kanale na Telegramie, jak podaje "GW".
To oczywiście nie jedyny zakaz, który obowiązuje w Rosji i w krajach demokratycznych rodzi wielki niepokój. Ostatnio zrobiło się głośno o pracach nad ustawami, które mają zatrzymać "ruch childfree".
Jak wskazuje Radziwinowicz "ruch childfree" jest w rzeczywistości urojonym ruchem. A ustawa ma po prostu uderzyć w wolność słowa – w myśl zasady, że mówienie pozytywnie o bezdzietności zdestabilizuje sytuację demograficzną w Rosji.
"W gotowanych w ekspresowym tempie przez Dumę projektach ustaw są zapisy, że wszelkie wypowiedzi o tym, że bez dzieci i związanych z ich wychowaniem kłopotów żyje się miło, będą skutkować wysokimi grzywnami do 400 tys. rubli" – podaje Wyborcza.