"Módlmy się o więzienie dla towarzysza Palikota". Ksiądz zaskoczył wiernych na mszy
Do redakcji "Głosu Wielkopolskiego" zadzwonił oburzony parafianin z Lubonia. Poskarżył się na to, że na ostatniej mszy ksiądz wygłosił kontrowersyjne przemówienie. Nagrał to też na filmie, który przesłał dziennikarzom.
Duchowny modlił się o więzienie dla "towarzysza Palikota". Parafianin oburzony: ksiądz ma nienawiść w oczach
"(Módlmy się) o natychmiastowe uwolnienie z aresztu ks. Michała Olszewskiego i dwóch pań urzędniczek, a przynajmniej o natychmiastowy areszt i więzienie dla towarzysza Palikota i jego wspólników oskarżonych o defraudację 70 mln zł, abyśmy mieli chociaż namiastkę poczucia, że żyjemy w kraju sprawiedliwym i praworządnym" – mówił spokojnym głosem ks. Babicz.
Oba tematy w modlitwie mają wydźwięk polityczny. Pierwszy dotyczy aresztowanego księdza, który miał być rzekomo torturowany przez "bandycki reżim Tuska" (tak twierdzą hejterzy obecnego rządu). To oczywiście okazało się nieprawdą, ale ks. Olszewski, który "wypędzał diabła" salcesonem, rzeczywiście dalej przebywa za kratami.
Drugi temat jest bardzo świeży, bo Janusza Palikota został aresztowany (zatrzymano też jego wspólników) dopiero co. Usłyszał zarzuty dotyczące m.in. niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 mln zł. W modlitwie jednak raczej nie chodziło tylko o sprawiedliwość, bo padło słowo "towarzysz". Pewnie chodziło o to, że jego rodzice byli w PZPR, a w 2012 r. dokonał aktu apostazji.
Niemniej jednak, aż tak mocne przemówienie księdza nie wszystkim się spodobało. – Oburza mnie to, że w kościele są poruszane tematy polityczne i jest przyzwolenie, żeby coś takiego mówić. Jak może ksiądz, który ma miłować ludzi, prosić o modlitwę o areszt? To się w głowie nie mieści. Ksiądz ma nienawiść w oczach i on ma nam komunię rozdawać? – mówił pan Leszek, który zgłosił się do redakcji "Głosu Wielkopolski".
Nie zgadza się też na to proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Luboniu - Lasku, Przemysław Konieczny.
"W naszym kościele nigdy nie wychodziliśmy w taką narrację. Mamy prawo się modlić za osoby będące czy niebędące w areszcie, ale nie mamy prawa, żeby wyrokować cokolwiek. Nie na tym polega nasz posługa. Jestem temu przeciwny i ubolewam nad tym" – powiedział w rozmowie z "Głosem Wielkopolski". Jego przełożeni i archidiecezja poznańska również potępiają jego słowa. Nie wspomnieli jednak o żadnych konsekwencjach, więc możliwe, że dostał tylko ustne upomnienie i kolejną szansę na poprawę.
Niepokorny ksiądz już wcześniej agitował do parafian i złamał ciszę wyborczą. "Idźcie się poskarżyć towarzyszowi Michnikowi"
Nie wszyscy obecni na mszy jednak byli zaskoczeni. Ks. Waldemar Babicz jest co prawda rezydentem w tej parafii, ale od niedawna. Wcześniej, w 2019 roku, był gościnnie w kościele w Puszczykowie pod Poznaniem. Akurat była to niedziela wyborów do Europarlamentu.
"Nie odczytał listu w sprawie pedofilii, bo jak mówił 'wymiotować mu się chce'. Gdy wierni zaczęli wychodzić z budynku powiedział: 'Idźcie się poskarżyć towarzyszowi Michnikowi', po czym rozpoczął agitację zachęcając do głosowania na PiS i Marka Jurka z Kukiz'15" – podaje portal z Wielkopolski.
Naruszył ciszę wyborczą, więc zgłoszono to na policję. Później tłumaczył w "Wyborczej", że wcale nie zachęcał do głosowania na PiS, ale "mówił o polityku, który w imię zasad był gotów zrezygnować ze stanowiska, by chronić życie poczęte". Po tej akcji niepokornego księdza przeniesiono go do Poznania, a teraz jest w Luboniu.