Tajemnicza plaga, która zżera ogórki. Rolnicy załamują ręce i liczą straty
Ogórki gruntowe można zbierać od lipca do października. Niektórzy nawet wspominają, że w dawnych czasach ogórki "rosły sobie same i były ciągle zielone". Problem w tym, że w tym roku idzie to już w tym momencie kiepsko, a plony są marne.
"Coś" pustoszy uprawy ogórków w całej Polsce. Rośliny po prostu usychają po kilku dniach
– Sadzonka robi się żółta, zamiera i owoc już nie rośnie. Trzy dni i koniec – powiedział WP jeden z plantatorów z Mazanowa (woj. lubelskie). – Ogórki mamy od dawien dawna. Ale w tym sezonie w naszym regionie jest plaga czegoś, co zżera ogórki – wtórowała pani Ewa z Czaplinka (woj. zachodnio-pomorskie).
Kobieta przyznała, że w poprzednich latach zbierała z rodziną przez cały miesiąc aż 2 tony ogórków. W tym roku żniwa zaczęła w połowie lipca i po niecałym tygodniu już nie było co zbierać, bo rośliny zostały zaatakowane.
Najpierw liście stają się chropowate, a po kilku dniach zaczynają żółknąć. Następnie usychają wraz z łodygami i ogórki też wymierają, bo nie mają jak pobierać wody.
Wszystkie ogórki na jej działce o powierzchni hektara wymarły. Na Facebooku dodała post, że "mamy tragedię na polu", dlatego jej klienci nie mają co czekać na zbiory. W komentarzach inne osoby również przyznały, że "mają tak samo".
Tajemnicza plaga na plantacjach ogórków jest spowodowana chorobami grzybowymi. Dlaczego tak się dzieje?
Są dwie przyczyny tego stanu rzeczy: brak oprysków i pogoda. Jeśli plantatorzy prowadzą ekologiczne uprawy i chronią pola w naturalny sposób (tak właśnie robi m.in. pani Ewa), to mają problem. Warzywa wtedy może zaatakować bakteryjna kanciasta plamistość ogórka albo mączniak rzekomy, który jest podobny i występuje częściej. – Jak jest bardzo ciepło i wysoka temperatura się utrzymuje, to choroby grzybowe się nie rozwijają. Ale jeżeli jest tak jak teraz: rano i wieczorem rosy, mgły, opady od czasu do czasu, a w ciągu dnia wysokie temperatury, to są świetne warunki sprzyjające rozwijaniu się chorób takich jak mączniak rzekomy – powiedział w rozmowie z WP Karol Kłopot, główny specjalista ds. warzywnictwa w LODR w Końskowoli.
Co radzi ekspert tym, którzy nie chcą pryskać chemią ogórków? By sadzić ich więcej, niż potrzebujemy. Jeśli planowaliśmy 30 słoików, a choroba zaatakuje nasze uprawy, to późniejsze zbiorą mogą starczyć na zapełnienie zaledwie kilku z nich.