Wiadomo jak wpadł zabójca Natalii. Teraz sam prosi o dożywocie
Tak wpadł zabójca Natalii z Gortatowa. Policja wprost: "nie myślał"
Informację o zarzutach dla 60-letniego męża 39-letniej Natalii przekazał podczas konferencji prasowej prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Mężczyzna przyznał się do pozbawienia życia swojej żony. Adam R. usłyszał zarzut zabójstwa. – Dzisiaj przeprowadzona została sekcja zwłok pokrzywdzonej. Kobieta została uduszona. Biegły we wstępnej opinii stwierdził, że zmarła śmiercią nagłą, gwałtowną – przekazał rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury.
Teraz policja przekazała nowe fakty na temat tego, jak zginęła 39-latka i jak nieudolny w zacieraniu śladów zbrodni był jej mąż Adam R. Jego modus operandi ma świadczyć o tym, że on tej zbrodni nie zaplanował. Musiał pojawić się impuls, który spowodował, że się do niej posunął. Tak twierdzą eksperci.
– Moim zdaniem on mówi prawdę, że "coś w nim pękło". Nie planował tej zbrodni, nie jest klasycznym killerem. Stąd taka liczba błędów, jaką popełnił i która szybko naprowadziła śledczych na jego trop – wyjaśnił w rozmowie z "Faktem" Maciej Szuba, były komendant poznańskiej policji i prywatny detektyw.
Okazuje się, że policjanci od początku podejrzewali męża Natalii, ale oczywiście musieli mieć dowody potwierdzające ich tezę. Ekspert w rozmowie z medium powiedział również, że zapewne teraz mąż Natalii P.-R. jest w stanie wskazać wiele innych rozwiązań, na które mógł się zdecydować w tej feralnej chwili.
Teraz jednak czasu nie cofnie. – A trzeba pamiętać, że gdy człowiek działa w pewnym amoku, staje się o wiele silniejszy. Dopiero po czasie orientuje się, co zrobił – dodał. Jak powiedział prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Mężczyzna miał m.in. zapomnieć, że jest nagrywany przez kamery monitoringu i wywozić ciało w taki sposób, że był zbyt długo widoczny dla świadków. – Narobiłby ambarasu, gdyby wywoził ciało innym samochodem, wcześniej przygotowanym. Ale on tej zbrodni nie zaplanował, więc miał do dyspozycji tylko pojazdy: swój i żony. Dzięki temu łatwo było go znaleźć na nagraniach – ocenił Szuba.
Łukasz Wawrzyniak poinformował, że podczas przesłuchania Adam R. wskazał, że miejsce porzucenia ciała wybrał przypadkowo. Przez jakiś czas jeździł z ciałem żony i zastanawiał się, co z nim zrobić. Ostatecznie porzucił je w leśnych zaroślach ok. 10 km od domu.
Co ciekawe, policja twierdzi, że do mężczyzny dopiero z czasem dotarło, co zrobił. Jeszcze podczas przesłuchania w prokuraturze nie okazywał ani cienia skruchy. Kilka godzin później na posiedzeniu aresztowym w sądzie oświadczył, że chce się poddać najwyższemu wymiarowi kary, czyli dożywociu. Argumentował to tym, że nie wyobraża sobie powrotu do domu, bo syn mu nigdy nie wybaczy.