Markety miały wziąć VAT na klatę, ale to ściema. Te produkty zdrożały o kilkanaście procent
1 lutego 2022 roku rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził zerowy podatek VAT na podstawowe produkty żywnościowe w ramach tarczy antyinflacyjnej. Tańsze artykuły tj. mięso, ryby, warzywa, owoce itd. miały nam złagodzić skutki rosnącej inflacji, którą zresztą ten sam rząd rozpędził.
Inflacja jednak w ostatnim czasie wyhamowała, więc z początkiem kwietnia rząd Donalda Tuska postanowił wrócić do starej stawki wynoszącej 5 procent (warto podkreślić, że ta podwyżka to nie wymysł nowej władzy, ale cofnięcie do sytuacji sprzed dwóch lat).
To oznaczało, że i tak drogie rzeczy podrożeją o jeszcze kilka procent. Markety i dyskonty zapewniały, że "zamrożą" lub "zastopują" ceny, by klienci nie odczuli tych zmian. Jednak już na początku kwietnia np. w Biedronce można było kupić banany z nowy/starym VAT-em.
Jedzenie podrożało w kwietniu o 5,11 procent. Mniej więcej tyle wynosi nowy/stary VAT
Teraz podstawowy koszyk produktów pod lupę wzięli eksperci z "Business Insidera" i aplikacji PanParagon, w której można np. przechowywać paragony. Porównali rachunki z zakupów użytkowników z 2-8 marca (czyli przed wprowadzeniem podatku) z tymi samymi produktami kupionymi 2-8 kwietnia.
"Po podwyżce VAT zwiększyły się ceny podstawowych artykułów. Za dwanaście takich popularnych produktów płacimy teraz o 5 zł więcej niż w marcu. To wzrost o 5,11 proc. Czyli mniej więcej o tyle, o ile podniesiono w tym czasie VAT..." – czytamy w artykule.
Najbardziej zdrożał filet z kurczaka: o 16,7 proc. (20,66 zł/1 kg vs 24,1 zł/1 kg) i masło extra: 11,6 proc. (6,53 zł/200 g vs 7,29 zł/200 g). Parę produktów miało kilkuprocentowe podwyżki (najwięcej marchew: o 7,4 proc.), ale żeby oddać sprawiedliwość: niektóre artykuły utrzymały zerowy poziom (np. kajzerka i mleko 2 proc.) lub nawet były tańsze (olej rzepakowy staniał o 2,9 proc.).
– Jak pokazały dane z dowodów zakupu, rynek spożywczy na zmianę w zerowym VAT zareagował różnorodnie i część produktów pomimo deklaracji sklepów podrożała. Warto mieć jednak na uwadze, że jesteśmy świadkami zaciętej wojny cenowej sklepów, co może mieć wpływ na ceny nie tylko promocyjne, ale też regularne – mówiła Antonina Grzelak z aplikacji PanParagon w rozmowie z "BI".
Portal przywołuje też dane Pyszne.pl (apka do zamawiania jedzenia na wynos), które z kolei nie zauważyło znaczących podwyżek, a wzrost podatku prawdopodobnie wzięli na siebie sprzedawcy i hurtownicy.
Suma 12 produktów porównanych w pace PanParagon jednak była wyższa o te nieszczęsne 5 procent - wygląda to tak, jakby wcale nie sklepy, ale klienci wzięli na klatę powrót starego VAT. Zdaniem ekspertów to jednak też dowodzi temu, że ceny nie są zależne od samego podatku, ale różnych czynników. Popytu, podaży, kosztów transportu i wielu innych, często mało podręcznikowych rzeczy.
W lutym i marcu byliśmy świadkami zaostrzonej wojny cenowej między dyskontami, które robiły niekiedy skandaliczne promocje. Spadek ceny oleju rzepakowego mógł mieć też związek z aferą o ukraińskie zboże. Ogólnie najnowsze analizy pokazują, że obecne w sklepach promocje to po prostu iluzja, bo koniec końców i tak zapłacimy więcej. Jeśli nie teraz, to w najbliższej przyszłości.