Sekcja zwłok skatowanego noworodka. Dokonano wstrząsającego odkrycia w żołądku

redakcja Topnewsy
10 kwietnia 2024, 10:09 • 1 minuta czytania
Wstrząsające doniesienia po sekcji zwłok noworodka z Gorzowa Wielkopolskiego. Pojawiły się przypuszczenia, że dziecko miało nie tylko obrażenia czaszkowo-mózgowe, ale także prawdopodobnie nie był karmiony.
Wstrząsające ustalenia z sekcji zwłok noworodka z Gorzowa Wielkopolskiego. Dziecko miało nie być karmione. Fot. 123RF / zdjęcie seryjne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Śmierć noworodka z Gorzowa Wielkopolskiego wstrząsnęła Polską. Wiadomo o niej od piątku (5 kwietnia). Prokuratura zleciła sekcję zwłok. Odbyła się ona w poniedziałek 8 kwietnia. Prokuratura przedstawiła jej wyniki. Do śmierci miały doprowadzić obrażenia czaszkowo-mózgowe. Ale nie tylko.


Chłopczyk miał zaledwie 22 dni, gdy trafił do szpitala. Był w bardzo ciężkim stanie i lekarze mimo wielodniowych starań nie zdołali go uratować.

Z sekcji zwłok dziecka wynika, że w jego żołądku nie znaleziono żadnej treści pokarmowej. Może wskazywać to na to, że od dłuższego czasu nie był karmiony.

Czytaj także: https://topnewsy.pl/3911,gorzow-wielkopolski-prokuratura-podala-wyniki-sekcji-zwlok-noworodka

Gorzów Wielkopolski. Sekcja zwłok: do śmierci noworodka doprowadziły obrażenia czaszkowo-mózgowe

Początkowo, jak informowaliśmy w Top Newsach, jej wyniki wskazywały, że do śmierci noworodka doprowadziły obrażenia czaszkowo-mózgowe. – Obrażenia czaszki były najpoważniejsze. Wyniki sekcji są podstawą do dalszych działań prokuratury – mówił portalowi Gorzowianin.com Andrzej Bogacz z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim. – Musimy teraz ustalić, czy do obrażeń doszło w wyniku przemocy, czy może upadku. Czekamy na pełną opinię biegłych. Dopiero po uzyskaniu pełnego obrazu sytuacji będziemy decydować, co dalej z rodzicami, czy zmienione im zostaną zarzuty – dodał prokurator. Lekarze byli wstrząśnięci, bo wcześniejsze badania wykazały, że noworodek miał uraz głowy i liczne obrażenia wewnętrzne. Wielu medyków przez całe lata pracy na szpitalnych oddziałach nie spotkało się z czymś podobnym. Jak przekazała dziennikarzom ordynatorka oddziału, w swojej 30-letniej karierze po raz pierwszy spotkała się z takim przypadkiem. Dziecko do szpitala trafiło 26 marca. Nie miało obrażeń zewnętrznych, ale było w bardzo złym stanie. Chłopiec był osłabiony, a jak pokazały badania, potrzebował w trybie pilnym specjalistycznej opieki. Gdy zmarł, miał niespełna miesiąc.