Krzysztof Rutkowski kiedyś wyglądał jak James Bond. Internauci odkopali jego stare zdjęcia
Ostatnio były detektyw zszokował internautów swoimi relacjami z Sejmu. Oprócz "kwadratowej" fryzury i czarnych okularów, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić oraz ciuchów wartych kilkanaście tysięcy złotych, na jego twarzy pojawiła się też mocna opalenizna. Niektórzy nie wierzyli, że to naprawdę on, ale potem dodał fotkę na swój oficjalny profil.
"Co się stało z twarzą Rutkowskiego?", "Powiedzcie, że to żart", "To jakiś filtr?", "To pan? Jak pan wygląda?", "Boże, nie chciałem tego widzieć... Co tam się wydarzyło...", "Jak Pan wygląda...", "To przebranie i samoopalacz plus wybielone usta to tak dla jaj, prawda?" – czytaliśmy w komentarzach.
Jak kiedyś wyglądał Krzysztof Rutkowski? Internauci odkopują stare zdjęcia i wszyscy są w szoku
Większego szoku można jednak doświadczyć, oglądając stare zdjęcia Krzysztofa Rutkowskiego z lat 90 i początku XXI wieku. Na niektórych wyglądał bardzo zwyczajnie. Ot klasyczny garniak i fryzura. Niczym się wtedy nie wyróżniał - oczywiście, jeśli mówimy tylko o jego image'u.
Potrafił też zapozować niczym aktorzy na plakatach filmów z Jamesem Bondem. Już wtedy było widać, że podobał mu się wizerunek twardziela i wyróżniające się dodatki. Wtedy jeszcze to były wielgachne muchy, teraz na szyi nosi przede wszystkim złote łańcuchy.
Na jednym z ikonicznych już zdjęć, które trzy lata temu obiegło internet, niektórzy dostrzegli podobieństwo do bohatera granego przez Davida Hasselhoffa w serialu "Nieustraszony". "Jedyny koleś, który w 2021 ubiera się dziwaczniej niż w 1990 r." – napisał jeden z internautów.
Od razu widać, że jego poczucie estetyki przeszło bardzo długo drogę przez te trzy dekady. Jak oceniali jego kreacje styliści?
– Rutkowskiemu najbliżej stylem do amerykańskich raperów. Podkreśla to właśnie krzykliwa fryzura i ubrania. Chociażby przetarte spodnie, sportowe buty czy też czasem widoczny łańcuch na szyi. W ten sposób pozuje na mocnego mężczyznę. Raperzy też na takich się kreują. Tacy, co potrafią zakląć, jak trzeba, czy uderzyć pięścią. Tymczasem to gra pozorów – mówił parę lat temu w rozmowie z NaTemat Ireneusz "Styleman" Korzeniewski.
Ten pomysł na siebie jednak działa. Pomimo tego, że od lat nie słyszeliśmy o tym, by ze swoimi pracownikami rozwiązał jakąś głośną, ogólnopolską sprawę, to ciągle jest obecny w mediach i nie daje o sobie zapomnieć.