"Fuuuu". Otworzyła ryż z Biedronki i poczuła obrzydzenie. Po tym filmiku odechce wam się jeść
Takie znaleziska mogą pozostawić traumę do końca życia. Nie wierzycie? To pogadajcie z osobami, które zmagały się kiedyś z plagą moli spożywczych w kuchni. W tym wypadku chodzi o inny żywy dodatek, który możemy niestety znaleźć w jedzeniu: wołki zbożowe.
Rolnicy nienawidzą tych chrząszczy, bo niszczą plony. Co "ciekawe", te małe szkodniki nie występują w naturze. Występują tylko w magazynach i przemieszczają się wraz z transportem zbóż. Zanieczyszczone ich pancerzykami jedzenie, oprócz kwestii wizualnych, może powodować m.in. problemy z żołądkiem.
Dosłownie dwa tygodnie temu naTemat pisało o tym, że pewien TikToker znalazł ruszające się wołki zbożowe w mące orkiszowej z Biedronki. Warto podkreślić, że wołek zbożowy jest wyjątkowo trudny do wykrycia w początkowej fazie produkcji. Owad bowiem żyje wewnątrz ziaren zboża.
Przedstawicielka portugalskiej sieci zapewnia wtedy, że "Najwyższa jakość oraz bezpieczeństwo produktów są priorytetem sieci Biedronka", a kontrola procesu produkcji jest wieloetapowa i zaczyna się już na etapie dostawy surowca, ciągnąc się przez proces przechowania ziarna, przemiał, pączkowanie i magazynowanie.
Obrzydliwe znalezisko w ryżu z Biedronki. W torebce były ruszające się wołki zbożowe
Sieć musi jednak wziąć się w garść i ulepszyć kontrole, zamiast wysyłać nachalne smsy do klientów. Serwis Goniec.pl opisał teraz sprawę i dodał filmik innej kobiety, która kupiła ryż biały, długoziarnisty.
W torebkach nie było jednego robaka, ale kilka grasujących chrząszczy. Nie dość, że nie zjadła obiadu, to pewnie już zawsze będzie czuć obrzydzenie na myśl o ryżu. Zwrot kasy z pewnością nie usunie tego widoku z pamięci.
To nie jedyne wpadki Biedronki w ostatnim czasie. W tym tygodniu pisaliśmy o tym, że klient kupił "na promocji" przeterminowaną wędlinę w Toruniu. Później wrócił do sklepu i zobaczył, że cały karton z mięsem miał przekroczoną datę ważności o dwa dni.