Polacy oszaleli na punkcie tego wąsa, swetra i teledysku. "Dajcie to na Eurowizję plis"
Pan Sayvan tak naprawdę ma na imię Dima, 38 lat i pochodzi z Białorusi. Mieszkał przez pewien czas w Kijowie, ale po rosyjskiej inwazji na Ukrainę przeniósł się do Polski.
Występował ze swoim stand-upem w Warszawie, ale teraz już w całości poświęcił się muzyce (ma ich na koncie już kilka, a dziś wyszła kolejna "Miasto miłości"). Swoją piosenkę zgłosił do polskich preselekcji Eurowizji. I z miejsca skradł nią serca internautów.
"W kolorku amaretto" to nowy hit internetu. Polacy zakochali się w Panie Savyanie
"Piosenka 'W kolorku amaretto' narodziła się z przypadkowo usłyszanego zdania, gdy jedna pani mówiła drugiej, że kupiła sobie bluzkę w kolorku amaretto. AMARETTO!!!! Natychmiast ogarnęła mnie fala nostalgii i postanowiłem stworzyć wielopokoleniowy taneczny hit" – czytamy w opisie klipu.
"W kolorku amaretto" to pastisz disco-polo nieco w stylu Sławomira - obaj panowie zresztą noszą charakterystyczny wąs - a także pasuje do konwencji Eurowizji. Teledysk (nagrał go sam smartfonem) może się z kolei kojarzyć z viralowym "Novi God" i klipami z lat 80. i 90. Zresztą, to trzeba zobaczyć (zwłaszcza te kocie ruchy) i usłyszeć. Wkrótce dobije do miliona wyświetleń.
"Jedyny sensowny kandydat w tym roku z jedyną sensowną piosenką, dziękuję, pozamiatane, już nie musimy robić żadnych eliminacji", "Dajcie to na Eurowizję plis. Niech Polska w końcu się pobawi muzyką", "K*rwa i ten układ, cała Eurowizja będzie tańczyła!", "Nawet jeśli nie pojedzie na Eurowizję, to on i tak już na ten moment jest największym wygranym tych eliminacji" – piszą internauci.
"Żarty żartami, ale to jest bardzo dobrze wyprodukowany, mega chwytliwy kawałek, który ma w sobie coś absolutnie rozbrajającego i uroczego. Kibicuje MAX, to byłby banger roku na Eurowizji", "Chciałam, żeby preselekcje wygrała Justyna Steczkowska, ale od kiedy usłyszałam tę piosenkę, to nie wyobrażam sobie Eurowizji bez niej i bez Pana tańczącego na dużej scenie tę chwytającą za serce choreografię" – komentują nowi fani pod klipem.
Eurowizja 2024. W tym roku polskiego kandydata wyłoni specjalna komisja bez udziału telewidzów
Pan Sayvan musi się zmierzyć się nie tylko Justyną Steczkowską, Krystyną Prońko, Nataszą Urbańską, Maciejem Musiałowskim i setką innych kandydatów, ale i... urzędnikami. Nie ma jeszcze polskiego obywatelstwa, co może stać się problemem przy wzięciu go na naszego reprezentanta. W "Wyborczej" mówił, że ubiega się o to od listopada, a decyzja ma zapaść dopiero w kwietniu.
– Nie można tego przyspieszyć. Czekamy. Może ktoś w urzędzie obejrzy mój teledysk? Może trzeba w tej sprawie zrobić demonstrację? – śmiał się. Jedynym wyjściem byłoby przyznanie mu przez Telewizję Polską (organizator polskich preselekcji) tzw. dzikiej karty. Wtedy obywatelstwo nie byłoby już tak istotne.
Fani Dimy mogą jedynie trzymać kciuki, bo nie będą mogli głosować w preselekcjach jak w poprzednich latach (w zeszłym roku była zresztą mega drama z tym związana). Polskiego kandydata lub kandydatkę na Eurowizję 2024 wyłoni komisja powołana przez TVP.
Decyzję podejmie "za zamkniętymi drzwiami". Jej skład poznamy dopiero po wytypowaniu reprezentanta. Nie wiem też, kiedy zostaną ogłoszone wyniki. Wiemy za to kiedy odbędą się półfinały i finał Eurowizji 2024: 7, 9 i 11 maja w szwedzkim Malmö.