Ostatnio media społecznościowe zalały zdjęcia z grzybobrania. Nic dziwnego, w końcu tegoroczne zbiory wydają się imponujące, a ludzie z różnych miejsc Polski donoszą o grzybowym urodzaju. Nie wszyscy muszą jednak znać imponujących rozmiarów grzyby, które pokazali niektórzy internauci. Ludzie dopytują, czy to się da jeść.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Znalezisko z sobotniego poranka pokazał grzybiarz z Kostrzyna. To Piotr Grześ, znany przyrodnik i autor bloga "Grzybów znawca".
Imponujących rozmiarów czasznica wzbudziła ogromne zainteresowanie internautów. "To naprawdę się je? Czemu tak mało wiemy o grzybach. Może łatwiej byłoby się przekonać gdybyśmy mieli więcej informacji" – dopytywała zaciekawiona internautka. Takich opinii było wiele, a post wywołał tysiące reakcji.
Czasznica olbrzymia może osiągać wielkie rozmiary. Jej przeciętna średnica to 20-50 centymetrów. Jednak największe okazy mogą mieć nawet ponad metr średnicy (jak okaz, który znalazł Piotr Grześ), a waga może dochodzić nawet do 20 kilogramów.
Rekordowy okaz znaleziono w ówczesnej Czechosłowacji. Czasznica miała wysokość 46 cm, obwód 212 cm i masę 20,80 kg.
Czasznica jednak rzadko występuje w lasach. Można spotkać ją w parkach, ogrodach, łąkach, szczególnie na glebach żyznych.
Grzyb występuje też pod nazwą purchawica olbrzymia. Jest jadalna, ale wyłącznie w młodym stadium, gdy wnętrze jest białe. Jednak w Polsce nie jest popularna jako przekąska. Grzyby te wraz z wiekiem ciemnieją, rozpadają się, a po nadepnięciu wydobywa się z nich pył, jak z purchawki. I stąd właśnie zamienna nazwa.
Do 2014 roku czasznica olbrzymia była gatunkiem chronionym. Obecnie można ją zbierać. Purchawica olbrzymia jest za to ceniona w Czechach, szczególnie w postaci smażonych, panierowanych plastrów.