Sece pęka. Rodzina Kamilka z Częstochowy w święta przeżyła szok, gdy zobaczyła jego grób
redakcja Topnewsy
27 grudnia 2023, 14:46·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 grudnia 2023, 14:46
Wstrząsająca historia Kamilka z Częstochowy, który został zakatowany na śmierć przez swojego ojczyma, odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Nasi, pełni empatii rodacy, wczuli się w tragedię rodziny chłopca. W sieci pojawiły się liczne grupy, na których wciąż przeżywają to, co dzieje się wokół Kamilka. Dotyczy to także jego grobu.
Reklama.
Reklama.
Historia Kamilka z Częstochowy zszokowała Polki i Polaków. 8-latek zmarł 8 maja, po tym, jak przez miesiąc lekarze walczyli o jego życie. Bezskutecznie. Dziecko miało za sobą szereg operacji, a w planach były kolejne.
O tym, że chłopiec przez ponad tydzień leżało bez ruchu, oparzony, bo ojczym Dawid B. rzucił go na gorący piec, służby powiadomił dopiero ojciec 8-latka. Okazało się, że w tym czasie w domu były aż cztery osoby dorosłe, pod których opieką był Kamil. Nikt nie zareagował na cierpienie dziecka.
"To rodzina, którą na sztandarach nosi rząd PiS, stała się bestialskim oprawcą tego dziecka. Nikt i nic tego nie ukryje. Minister Przemysław Czarnek może zaklinać rzeczywistość o atakach na rodzinę i wartości chrześcijańskie, ale faktów nie zmieni" – pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.
Mimo że od śmierci chłopca minęło już kilka miesięcy, ludzie wciąż na nowo ją przeżywają. Na Facebooku jest specjalna grupa, gdzie publikowane są setki postów. Widać mnóstwo zdjęć grobu Kamilka z Częstochowy, którego wygląd świadczy o tym, jak bardzo jako społeczeństwo Polacy przeżyli tę tragedię.
Ludzie zostawiają tam maskotki, zabawki, kwiaty, różańce, palą znicze. Organizują czuwanie, tak jakby wierzyli, że chłopiec wciąż żyje lub chcieli w ten sposób mu to życie przywrócić.
I to właśnie na grobie chłopca doszło do trudnego do wyobrażenia (nie)ludzkiego zachowania. Dodajmy: doszło po raz kolejny. Bo, jak podaje "Super Express", to już kolejny raz, gdy z grobu chłopca zniknęły cenne pamiątki, które zostawili tam przejęci sprawą ludzie.
Czytaj także:
Wcześniej ukradziono między innymi różaniec z Ziemi Świętej, który ktoś tam zostawił. A także symboliczną czapkę z daszkiem.
Przypomnijmy, że zbiórkę na nagrobek zorganizował Piotr Kucharczyk, który zaangażował się w pomoc chłopcu i jego biologicznemu tacie. Było to wtedy, gdy jeszcze chłopiec walczył o życie w szpitalu.
Jak podaje "SE", to właśnie Piotr Kucharczyk kupił podobną czapkę z daszkiem, gdy inna zginęła z grobu chłopca. Jakiś czas temu tę pierwszą znaleziono niedaleko domu, w którym chłopiec był katowany przez ojczyma.
Tym razem złodzieje ukradli mikołajową czapkę i dwa samochodziki, które przyklejono do grobowca 29 października, po odsłonięciu pomnika ufundowanego przez ludzi.
Jak podał Piotr Kucharczyk w rozmowie z "Faktem", niedługo na grobie chłopca pojawi się nowa czapeczka mikołajowa. A samochodziki również mają zostać na nim zamontowane, ale dopiero wiosną.