Obudził się z takim bólem głowy, że nie dotarł na własne wesele. To uratowało mu życie

Agnieszka Miastowska

26 września 2024, 10:47 · 2 minuty czytania
W dzień swojego ślubu 30-latek pomyślał zapewne, że ma największego pecha w życiu. Dostał takiej migreny, że dał radę towarzyszyć swojej partnerce jedynie w ceremonii zaślubin, ale jego własne wesele go ominęło. Stracił przytomność z bólu. Początkowo myślał, że to migrena na tle stresu. Trafił do szpitala i okazało się, że był krok od śmierci. Co się stało?


Obudził się z takim bólem głowy, że nie dotarł na własne wesele. To uratowało mu życie

Agnieszka Miastowska
26 września 2024, 10:47 • 1 minuta czytania
W dzień swojego ślubu 30-latek pomyślał zapewne, że ma największego pecha w życiu. Dostał takiej migreny, że dał radę towarzyszyć swojej partnerce jedynie w ceremonii zaślubin, ale jego własne wesele go ominęło. Stracił przytomność z bólu. Początkowo myślał, że to migrena na tle stresu. Trafił do szpitala i okazało się, że był krok od śmierci. Co się stało?
Przez ból głowy nie dotarł na własne wesele. To uratowało mu życie Fot. 123rf/zdjęcie seryjne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Stracił przytomność na weselu – uratowało mu to życie

4 maja w kościele św. Tomasza w Holywell w hrabstwie Cambridgeshire 30-letni Nathan Vaughan poślubił 26-letnią Katie Glass. Przyjęcie weselne młodej pary odbyło się w The Old Ferry Boat Inn. Niestety, pan młody się na nim nie pojawił. Sprawę opisuje brytyjski serwis Mirror.


Mężczyzna od lat cierpiał na nawracające migreny, ale ta najgorsza musiała złapać go akurat w dniu jego ślubu. Już rano Nathan czuł, że ból głowy jest naprawdę silny, ale para uznała, że może być to związane z weselnym stresem, który zaraz minie.

Niestety po ceremonii zaślubin mężczyzna zemdlał z bólu i swoje wesele spędził w hotelowym pokoju. Przyznał, że nigdy w życiu nie czuł się tak źle. Był też oczywiście przejęty, że zostawił swoją świeżo upieczoną żonę w tak ważnym momencie i miał wyrzuty sumienia.

– To, że stało się to w dniu ślubu, jest szalone. Wszystko wcześniej było w porządku, żadnych problemów. Rano w dniu ślubu obudziłem się z potwornym bólem głowy i nie mogłem zasnąć. Brałem leki, myślałem, że to tylko stres przed ślubem. Ale ból stawał się coraz gorszy – mówił w rozmowie z "Daily Mail".

Niestety Nathan długo zwlekał z wizytą w szpitalu, minęły trzy dni, zanim udał się do lekarza. Żona przekonała go, by jechać na ostry dyżur. W szpitalu poznał druzgocącą diagnozę. Okazało się, że w dniu jego ślubu guz, który miał w głowie, zaczął krwawić. Od tego czasu mężczyzna miał krwotok w mózgu.

– W ciągu kilku godzin miałem iść na operację. Musieli operować, ponieważ guz naciskał na mój nerw wzrokowy, co powodowało problemy ze wzrokiem. Następnego dnia miałem czterogodzinną operację, aby usunąć ten guz. Powiedziano mi, że prawdopodobnie miałem go przez całe życie, ale nigdy bym o tym nie wiedział. A w dniu ślubu, ze wszystkich możliwych dni, zdecydował się pęknąć – opowiadał potem w rozmowie z medium 30-latek.

Świeżo upieczony mąż poddał się operacji, która trwała 4 godziny. Guz udało się usunąć, na szczęście okazał się łagodny, ale zagrażał jego życiu. Gdyby nie nagły atak migreny, Nathan mógłby żyć bez wiedzy o guzie, a ten mógłby pewnego dnia spowodować tak silny krwotok, że mężczyzna by nie przeżył.

Można więc powiedzieć, że ten sygnał, który zniszczył jego wesele, uratował mu życie. Para jest razem od 10 lat, ale po swoim przyjęciu ślubnym czują niedosyt. Zaplanowali więc, że swoje przyjęcie ślubne powtórzą w rocznicę, by Nathan też mógł w nim uczestniczyć.