Rząd ostro bierze się za jeden z największych problemów naszego społeczeństwa, jakim jest nadmierne spożywanie alkoholu. Chce wprowadzić tzw. "opłatę małpkową", która spowoduje wzrost cen małych butelek z alkoholem. – Są one zwłaszcza kupowane w godzinach rannych, to zjawisko negatywne – mówił w Radiu Zet minister finansów Andrzej Domański.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Małpki" to te małe butelki z alkoholem (dla jednych tzw. "seteczka", a dla innych "dwusteka" - zależnie od tego, kto jaki ma staż picia), które w ostatnich stały się plagą. I nie chodzi tylko o to, że walają się niemal na każdym trawniku, ale dlatego, że Polacy spożywają je na potęgę. Często niestety przed lub w trakcie pracy.
Jakie mają zalety, że sprzedaje się ich nawet 3 miliony dziennie? Są tanie (niewiele droższe od lepszego piwa, a bardziej kopią), ogólnodostępne (na stacjach dostaniemy je 24/7), łatwo je schować do kieszeni (i "przemycić" do pracy) i mają atrakcyjny wygląd (szczególnie te smakowe, w cukierkowych kolorach).
"Opłata małpkowa" może sprawić, że mniej osób sięgnie po małe butelki z alkoholem. Będą po prostu droższe
To wszystko sprawia, że osobom mających problemy z alkoholem, trudno się powstrzymać. To bardziej złożona sprawa, którą nie można sprowadzić tylko do tego, że "przecież nikt nikogo nie zmusza do chlania" lub "dorosły człowiek sam odpowiada za własne decyzje".
Choroba to choroba. Można z nią walczyć samemu, ale można też pomóc innym... radykalnymi środkami. Jednym z nich są właśnie podwyżki cen. Na razie nie wiadomo, o ile by miały wzrosnąć, ale nawet parę złotych może sprawić, że ktoś zamiast dwóch małpeczek zdecyduje się na jedną. Albo wcale.
Rząd nie podaje konkretów, ale ma plan. – Jeśli chodzi o "małpki", to jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Zdrowia, są one zwłaszcza kupowane w godzinach rannych, to zjawisko negatywne, rozmawiamy tu o wprowadzeniu opłaty małpkowej, bo te alkohole są stosunkowo tanie – zauważył minister finansów Andrzej Domański.
Dodał też, że łatwo byłoby wprowadzić taką opłatę. – To nie jest trudna legislacyjnie zmiana, mogłaby być już od 2025 roku – zapowiedział w Radiu Zet. Zapewnił też, że rząd nie planuje podnieść akcyzy na alkohol.
Rząd chce też zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. W Toruniu już to działa
To nie jedyna pomysł na walkę z alkoholem. Rząd chce również zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych z powodu narastającego problemu pijanych kierowców w Polsce. Poniekąd łączy się z to z planami "opłaty małpkowej", bo jednak wygodniej jest kupić małpkę, niż od razu pół litra i wsiąść za kółko.
Dokument we wstępnej formie ma być gotowy już po wakacjach (będzie wzorowany na przepisie wprowadzonym w Toruniu, bo tam zakaz już działa, ale tylko dla alkoholi powyżej 4,5 proc.). Właściciele stacji zareagowali oburzeniem na te plany.
Tłumaczyli, że stacje utrzymują się nie tylko ze sprzedaży paliw, ale właśnie alkoholu czy przekąsek. Rząd jednak przeprowadził swoje analizy i wyszło, że dochody ze sprzedaży alkoholu "nie jest dla nich kluczowy".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.