Ten filmik wywołał burzę w sieci, znowu dzieląc ludzi na dwa obozy – krytykujących młode pokolenie Z i broniących go. Widzimy na nim zapłakaną dwudziestokilkulatkę, która załamana żali się internautom, że... musi chodzić do pracy. 40 godzin pracy w tygodniu "zamieniło jej życie w piekło". Co o tym myślicie?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
20-latka narzeka na "piekło" pracy. Nie wie, jak ludzie mogą tak żyć
Jedni uważają, że pokolenie Z jest roszczeniowe i leniwe, inni że to ludzie, którzy w przeciwieństwie do swoich rodziców i dziadków zachowują zdrowy rozsądek w podejściu do pracy – nie poświęcają się dla niej kosztem życia prywatnego.
Trudno powiedzieć, jaki efekt przyniesie filmik tej młodej Amerykanki, jeśli chodzi o ocenę Zetek przez starsze pokolenia. Znajdą się i internauci, którzy jej bronią, ale i tacy, którzy "nie wiedzą czy się śmiać czy płakać" oglądając jej filmik.
Młoda kobieta rozpacza bowiem z powodu, który jest dla większości ludzi codziennością, czyli pracy na pełny etat. Widać, że młoda Zetka zderzyła się z rzeczywistością i nie może zrozumieć, jak ma znaleźć czas dla siebie, gdy musi pracować 40 godzin w tygodniu.
Kobieta wyjaśniła, że pracuje od 9:00 do 17:00, ale o godzinie 7:30 wsiada do pociągu, by dojechać do miejsca pracy, a z powrotem w domu jest najwcześniej o 18:15. Dla kobiety to tragedia, której wiele osób nie rozumie, wskazując nawet, że jej godziny pracy to ogromny plus, a dojazd wcale nie jest długi.
"Ludzie pracują na popołudnia i nocki, nierzadko dojeżdżając do dużych miast nawet dwie godziny w jedną stronę!".
"Masz wolne weekendy i święta i jeszcze narzekasz?"
"Tak wygląda dorosłość, pora się obudzić"
"To kolejny poziom marudzenia i dramatyzmu".
Jej film został polubiony ponad 300 tysięcy razy. Łzy dziewczyny nie przekonują internautów, którzy sami od lat pracują w podobnych wymiarze godzin. Chociaż znalazła się i grupa osób, która uważa, że system pracy, na który żali się internautka, za chwilę odejdzie do lamusa, bo dzisiejsi pracownicy nie będą go realizować.
Przede wszystkim praca nie jest priorytetem w życiu osób z pokolenia Z, jest jedynie środkiem do zapewnienia sobie pieniędzy i wygody. Nie oznacza to, że osoby z pokolenia Z nie interesuje, co będą robić – wprost przeciwnie. Odrzucają oni kult pracy, wybierając nierzadko zajęcia kreatywne, ale zostawiające im przestrzeń na to, by życie prywatne było tym, w które angażują się najbardziej.
"40-godzinny tydzień pracy jest już przestarzały i Twoje odczucia są w pełni uzasadnione" – głosi najpopularniejszy komentarz. Wiele osób zgodziło się z tiktokerką, wskazując, że po dniu poświęconym na pracę i dojazd do niej nie mają już siły ani czasu na nic innego.
Nie mają już przestrzeni na własne hobby czy pasje, zaniedbują przyjaciół czy znajomych, nie mówiąc o rodzinie. Samo zrobienie zakupów, gotowanie i sprzątanie wystarczająco wypełnia grafik.
"Gdy wracam do domu wieczorem, mam siłę tylko na zjedzenie kolacji i sen" – głosi inny popularny komentarz. "5 dni pracy i 2 dni wolnego to szczerze mówiąc piekło" – zauważyła kolejna osoba.
Pisaliśmy już w TopNewsach o trendzie, który idealnie odwzorowuje stosunek pokolenia Z do swojej pracy. Mowa o "lazy girl job" czy "snail girl". To postawa, w której młodzi ludzie z pokolenia Z wolą wybrać pracę mniej ambitną, mniej absorbującą, a nawet mniej płatną – jeśli będą mieć wtedy więcej czasu wolnego.
"Nie chcę robić kariery kosztem życia prywatnego, wolę wysłać parę maili w mojej lazy girl job i wrócić do domu, by zająć się sobą" – wyznają Zetki.