Nasze domy wypełnione są urządzeniami na prąd. Korzystanie z nich może nam potem przysporzyć iście elektryzujących rachunków. Jedne warto odłączać z gniazdka, bo są prawdziwymi "pożeraczami" energii, a drugie wręcz przeciwnie. Wyłączanie ich może ostatecznie wyjść nas drożej. Ba! Możemy je nawet popsuć!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W czasach stale wzrastających opłat za energię elektryczną coraz częściej zwracamy uwagę na rzeczy, które pozwolą nam nieco zaoszczędzić. Do "złodziei prądu" zaliczamy m.in. ładowarki do telefonu, laptopy, mikrofalówki czy dekodery, które pojedynczo może nas wiele nie kosztują, ale jeśli wszystkie są stale podłączone do gniazdek, to już się z tego robi całkiem spora kwota.
Których sprzętów elektrycznych lepiej nie odłączać od prądu?
Istnieją też urządzenia, które ostatecznie taniej wychodzą nas, jeśli są stale podłączone do prądu lub włączone: z różnych powodów. Pisze o nich portal urzadzamy.pl. Nie każdy je posiada, ale to kiedyś może się zmienić.
Telewizor OLED
Choć starsze telewizory plazmowe i ledowe można odłączać od prądu (np. gdy gdzieś wyjeżdżamy), bo w trybie czuwania pobierają 1-5 W, co rocznie daje nam średnio 5-20 zł, to z najnowszą generacją lepiej się wstrzymać. Dlaczego?
Niektóre OLED-y w stanie spoczynku co jakiś czas tzw. tryb pielęgnacyjny, który pozwala konserwować urządzenie, czyścić pamięć podręczną (by szybciej działał), zapobiega ewentualnym usterkom (np. wypalaniu się paneli) i ogólnie sprawia, że telewizor będzie nam służył dłużej.
Jeśli akurat w trakcie tego procesu odłączymy telewizor, możemy go uszkodzić. Dlatego wyłączajmy go zawsze najpierw przyciskiem zasilania, a dopiero potem ewentualnie wyciągajmy wtyczkę.
Drukarka atramentowa
Drukarki zwykle nie używamy tak często jak innych sprzętów w domu. Wielu z nas raz na miesiąc wydrukuje jakiś dokument i tyle. W takich sytuacjach chyba jednak faktycznie nie ma sensu, by była włączona non stop. Jeśli jednak korzystamy z niej regularnie, to jednak lepiej pozwolić jej na bycie na "stand baju".
Drukarka po włączeniu uruchamia automatyczny program czyszczenia głowic - nie dość, że to też pobiera prąd, to do tego zużywa atrament, a ten do najtańszych nie należy. Nawet jeśli kupujemy zamiennik. Koniec końców może wyjść nas to wszystko drożej, niż gdyby była po prostu włączona i czekała na wydruki.
Z drugiej strony nie możemy mieć jej włączonej non stop przez cały rok, bo czyszczenie głowicy też jest potrzebny, by prawidłowo działała. Musimy więc znaleźć "złoty środek" i stwierdzić co nas będzie więcej kosztować: trochę tuszu, czy naprawa drukarki.
Router WI-FI
Routerów akurat raczej wielu z nas nigdy nie wyłącza, bo ciągle z nich korzystamy: czy to w pracy na home office, czy przeglądając media społecznościowe w smartfonach, czy oglądając seriale w streamingu na telewizorze, czy nowoczesne urządzenia z gatunku smart home.
Wyłączając go, po pierwsze: zrywamy połączenie internetowe ze wszystkimi urządzeniami, co może wpłynąć na ich działanie, a po drugie: po włączeniu następuje ponowna konfiguracja routera i podłączonych do niego sprzętów, co trochę trwa.
Częste odłączanie routera od prądu może też kolei powodować błędy systemowe, a nasz dostawca internetu może zinterpretować zerwania sygnału jako awarię przepustowości i... zmniejszy nam prędkość. Te urządzenia stworzono do pracy 24/7, więc niech tak działają. W ciągu roku to koszt kilku złotych.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.