Na zagranicznych wakacjach lubimy sobie pozwalać na więcej i ubierać, a właściwie rozbierać nawet odważniej niż w naszym kraju. W popularnym włoskim kurorcie burmistrz wprowadziła nowy zakaz dotyczący tego, jak paradujemy na ulicy. Za złamanie go, grozi nam 500 euro (ponad 2100 zł) mandatu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
San Felice Circeo to niewielka miejscowość leżąca w regionie Lacjum, ok. 100 km od Rzymu. Jest uznawana za najpiękniejszą w całych Włoszech, a jej historia sięga jeszcze czasów starożytnych. Wierzono wtedy, że "w okolicy zamieszkiwała nimfa Kirke, która w okolicznych jaskiniach uwięziła przyjaciół Odyseusza zmienionych w świnie".
W dzisiejszych czasach to turystyczny raj z zabytkową architekturą, pięknym wybrzeżem i... zakazem chodzenia na bosaka czy bikini po mieście. Burmistrzyni Monia Di Cosimo miała dość "nieprzyzwoitego" zachowania ze strony turystów i w trosce o wizerunek San Felice Circeo wprowadziła zakaz. Będzie obowiązywał co roku aż do 30 września.
Wybierasz się do San Felice Circeo? Musisz wiedzieć o zakazie paradowania boso, w bikini i z gołą klatą po starówce
"Wśród zachowań, na które skarżą się mieszkańcy i turyści, na szczególną uwagę zasługuje poruszanie się po okolicy w kostiumie kąpielowym, z gołą klatką piersiową lub boso, a także rozwieszanie prania w widocznych miejscach, w tym na balkonach od strony ulic" – wyjaśniają urzędnicy cytowani przez repubblica.it.
Tak więc w sezonie trzeba tam chodzić przynajmniej w klapkach i koszulce, a ubrania czy ręczniki suszyć w mniej rzucających się w oczy miejscach. W innym razie dostaniemy mandat od 25 do nawet 500 euro. Co ważne, zakaz nie obowiązuje w całej gminie, ale jedynie w historycznym centrum (oprócz obszaru przy promenadzie) i na głównych ulicach.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.