"To już przesada". Ceny zwariowały, Polacy pokazują lodowe paragony grozy

redakcja Topnewsy

13 czerwca 2024, 14:35 · 2 minuty czytania
Wiadomo, że drożyzna jest w Polsce odczuwalna od lat. Ale obecnie dzieje się coś, co musi szczególnie bulwersować fanów lodowych przysmaków. Ceny za gałkę lodów po prostu oszalały i przekraczają wszelkie wyobrażenia. Polacy dzielą się nimi w mediach społecznościowych i wskazują, że jest drożej niż we Włoszech.


"To już przesada". Ceny zwariowały, Polacy pokazują lodowe paragony grozy

redakcja Topnewsy
13 czerwca 2024, 14:35 • 1 minuta czytania
Wiadomo, że drożyzna jest w Polsce odczuwalna od lat. Ale obecnie dzieje się coś, co musi szczególnie bulwersować fanów lodowych przysmaków. Ceny za gałkę lodów po prostu oszalały i przekraczają wszelkie wyobrażenia. Polacy dzielą się nimi w mediach społecznościowych i wskazują, że jest drożej niż we Włoszech.
Lodowe paragony grozy. Polacy nie mogą uwierzyć w to, ile kosztuje jedna gałka lodów. Fot. Karol Makurat / Reporter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Za lody płacimy coraz więcej. Jeszcze kilka lat temu gałkę można było kupić za 5 zł i wcale nie było to tanie. Dziś widok kulki za 7 zł już mało kogo dziwi, a czytelnicy portalu o2 wysyłają "lodowe paragony grozy" z cenami 10 zł za gałkę lodów.


Portal pokazał wydruki fiskalne z Torunia, Olsztyna i Warszawy. W każdym z tych miejsc cena za jedną gałkę nie spada poniżej 5 zł, a regułą jest to, że jest nawet zdecydowanie drożej.

Wskazują, że ceny są nawet wyższe niż w punktach sprzedaży lodów w Italii. "Byłam w lodziarniach w Wenecji. Tam za naprawdę dobre lody zapłacę tyle, co na Ursynowie, a nawet mniej. U nas jest naprawdę bardzo drogo, drożej niż we Włoszech" – napisała czytelniczka o2.pl.

Czytelnik z Torunia poinformował, że "jedna z popularniejszych w mieście kawiarni wywindowała ceny lodów do 10 zł za porcję". Co jeszcze bardziej może zaskakiwać, ceny te obowiązują nie tylko w centrum miasta, ale i na jego obrzeżach. Podobna sytuacja jest w Olsztynie. – Uważam, że 7 zł za cenę lodów na kameralnej starówce Olsztyna to trochę dużo. Wiem, że koszt produkcji jednej porcji wzrósł, no ale bez przesady – dodaje oburzona czytelniczka portalu.

Sprzedawcy już w maju tłumaczyli wzrost cen kosztami pracy i wzrostem płacy minimalnej.

Serwis spytał o powody wzrostu cen lodów ekonomistę Marka Zubera. Ten wskazał, że "ceny lodów w najlepszej cukierni w Wenecji wynoszą mniej niż przeciętna cena w Krakowie". Przy drożejących lodach wymienił kilka czynników.

– Po pierwsze, podrożały niektóre składniki, ale to nie jest główny problem. W tym roku wywindowana została cena kakao. Ale ceny owoców są porównywalne do poprzednich lat. Niestety, wzrost ceny jednego składnika odbija się na reszcie, bo lodziarnie i cukiernie nie chcą "dzielić" smaków na droższe i tańsze – ocenił ekonomista. Marek Zuber wskazał wzrost kosztów energii i kosztów pracy. – Wynagrodzenia mocno szły w górę w ostatnich latach, a najbardziej w tym roku. W cukierniach pracownicy zarabiają najczęściej więcej niż płaca minimalna, ale podwyżka płacy minimalnej zawsze odbija się na pozostałych pensjach – wyjaśnił ekonomista. Zuber wziął w obronę przedsiębiorców, wskazując, że muszą mierzyć się z rosnącym kosztem działalności gospodarczej, wynikającym z Polskiego Ładu. Kolejny powód to turystyczne destynacje, takie jak Toruń, Kraków czy Wrocław. Poza tym wzrost cen lodów nie jest jakimś gastronomicznym wyjątkiem, gdyż inne produkty odpowiednio także podrożały.

Ekonomista ocenił, że wzrost cen lodów niekoniecznie odbije się na ich konsumpcji, gdyż możliwości zakupowe Polaków w tym roku się odbudowują, a jemy relatywnie niedużo lodów na osobę i rynek ma dużą perspektywę rozwoju.