Na widok maleńkiej sarny czy jelenia w lesie, wielu z nas chciałoby podbiec, pogłaskać czy podnieść i oddać do schroniska. Wyrządzilibyśmy w ten sposób zwierzęciu krzywdę. Nie można do nich podchodzić, a tym bardziej ich dotykać. Dlaczego? Leśnicy ostrzegają w apelu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rozpoczął się sezon narodzin saren i jeleni. Maluchy drepczą po lasach z rodzicami, ale czasem mogą się odłączyć od stada. Np. na widok człowieka lub przejeżdżającego auta. Właśnie taka sytuacja miała miejsce w Nadleśnictwie Baligród na Padkarpaciu.
Co robić z samotną młodą sarną czy jeleniem w lesie? Nic, zostawmy je w spokoju
Na szosie zauważano skulone koźlątko. Co empatyczny człowiek zrobiłby w tej sytuacji? Oczywiście, że zdjąłby kurtkę, owinął zwierzaka i przeniósł na pobocze. Musimy w takich przypadkach postępować wbrew logice i sercu i pozostawić "zgubę" (chyba że jest ranna, wtedy najlepiej dzwonić po leśników).
"Pod żadnym pozorem nie podchodźmy i nie dotykajmy małego, jego mama jest w pobliżu i najprawdopodobniej obserwuje nas z bezpiecznej odległości. Maluchy w odruchu obronnym przytulają się do ziemi i zastygają w bezruchu. Szczególnie niebezpieczne zjawisko na drogach, gdyż koźlak (młody sarny) nie ucieknie przed samochodem" – czytamy na stronie nadleśnictwa.
Tak więc taka sarenka po prostu czeka, aż odjedziemy (zauważmy, że w lesie nie ma aż takiego ruchu, więc nie powinniśmy się aż tak martwić) lub odejdziemy i wtedy dołączy do rodziców. Nie możemy jej też ruszać z innego względu – "naznaczylibyśmy" je własnym zapachem i zostałaby przez to osierocona.
– One są przygotowane do instynktownego bezruchu, a nie wydzielając zapachu, nie zwabią drapieżników. Pomaga im w tym kamuflaż w postaci cętkowanej sierści. W momencie, gdy człowiek je dotknie i pogłaszcze, pozostawia na ich sierści swój zapach, który spowoduje, że matka, zamiast zająć się maluchami, pozostawi je bez opieki – wyjaśnia mówi prof. Wojciech Pusz, koordynator Ośrodka Badań Środowiska Leśnego w Złotówku.
Tak samo jest m.in. z małymi zającami czy pisklętami. Jeśli zobaczymy je bez rodziców, to nie znaczy, że zostały porzucone, a przenosząc je w inne miejsce, możemy uniemożliwić ich odnalezienie. A bezbronne, młode zwierze pozostawione na pastwę losu czeka niestety smutny koniec.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.