Nie zdziwcie się jeśli pójdziecie do marketu po banany, a tu nagle ktoś do was podejdzie i będzie starał się podrywać. To nie do końca nowy trend w randkowaniu, który teraz stał się hitem internetu. Na czym polega i czy jest skuteczny?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Co chwilę słyszymy o przeróżnych trendach w randkowaniu. Zwykle nie mają polskich nazw, ale są po angielsku jak np. curving. Ta nowa moda co prawda nazwę ("banana theory", czyli "teoria banana"), ale lepiej brzmi jeśli określimy ją... "sposobem na banana". Czy przyjmie się w Polsce?
Patent jest banalnie prosty - jeśli jesteś na zakupach i zawiesisz kiść bananów na koszyku, to znaczy, że jesteś singielką lub singlem i można do ciebie zagadać czy zaprosić na randkę.
Miejsce umieszczenia owoców wydaje się kluczowe, bo w innym razie połowa osób w sklepie byłaby podrywana, bo kto nie kupuje bananów? Media piszą też, że wystarczy, by leżały w koszyku końcówkami skierowanymi do dołu, czyli zakrzywioną stroną do góry, co wcale nie jest takie proste.
Zawieś banany na koszyku, by znaleźć miłość. Czy ten nowy trend w randkowaniu w ogóle działa?
O tej metodzie opowiedziała tiktokerka Brooke mieszkająca w Australii. Usłyszała, że w jednym ze sklepów w poniedziałki wieczorem można w ten sposób znaleźć miłość. Nagrała filmik, jak chodzi między półkami z koszykiem i zawieszonymi bananami. Co prawda nikogo sobie nie znalazła, ale nagranie stało się hitem.
"Rozumiem, że to prawdopodobnie stara teoria z lat 90., ale chciałabym do niej wrócić. Ludzie po prostu muszą mieć tego większą świadomość. Poznanie kogoś w sklepie spożywczym, a nie w aplikacji, to jak współczesna bajka" – powiedziała "New Your Post".
Przyznała też, że coraz trudniej znaleźć partnera w realnym życiu, a w Australii "każdy boi się wykonać pierwszy ruch", więc banany byłyby dobrym sposobem na przełamanie lodów (nawet jeśli ten trend jest od czapy, to ogólnie może to być trik na zagadanie i opowiedzeniem o tym).
Później powtórzyła eksperyment, a banany tym razem ułożyła na górze zakupów (to też podobno się liczy), ale znów nikogo nie znalazła. Sklep wręcz świecił pustkami. Stwierdziła na koniec, że "przykro mi o tym mówić, ale trzeba będzie wrócić do aplikacji randkowych".
Okazuje się, że ta teoria nie wzięła się znikąd. Już w zeszłym roku na Reddicie była mowa o tym, że jest pewna miejska legenda o "nocach singli w supermarketach" i właśnie banany w koszyku były znakiem rozpoznawczym. Jeden z internautów potwierdził, że faktycznie coś takiego kiedyś było w poniedziałki.
Może więc ten przedziwny trend w randkowaniu istnieje naprawdę, ale Brooke nie miała szczęścia? Kto wie, jednak większość osób raczej o nim nie słyszała. Co ciekawe, w komentarzach ludzie nawet pisali, że ukryte znaczenie ma też... ananas. Jeśli go ułożymy w koszyku do góry nogami, to dajemy sygnał, że jesteśmy swingersami.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.