W dniu, w którym doszło do tragedii, mężczyzna wyszedł z domu około godziny 17:00. Gdy mimo upływu wielu godzin nie wrócił do domu ani nie dał znaku życia, jego matka postanowiła zaalarmować policję. Wcześniej dzwoniła do syna, ale ten nie odbierał telefonu.
Trop prowadził na siłownię. Dopiero późną nocą policjantom udało się wejść na teren obiektu. Tam znaleziono ciało pana Macieja, które znajdowało się w saunie – i to od kilku godzin. Prokuratura zajęła się rozwiązaniem tej sprawy i ustaliła, że 46-latek zmarł w skutek przegrzania organizmu.
Sprawę umorzono, ponieważ nie znaleziono śladów popełnienia przestępstwa, ale rodzina o pomoc przy wyjaśnieniu wszystkiego poprosiła dziennikarzy "Uwagi". Bliscy pana Macieja są rozgoryczeni efektem pracy śledczych. Mają żal do pracowników siłowni.
Ci mimo tego, że pan Maciej wiele godzin znajdował się w saunie, nie sprawdzili, co się z nim dzieje, a nawet zamknęli cały obiekt bez sprawdzenia, czy nikt z klientów nie został w tym pomieszczeniu i siłownię opuścili.
Gdyby nie policja, ciało mężczyzny mogłoby zostać odkryte dopiero kolejnego dnia, gdy ktoś inny próbowałby wejść do sauny.
– Nie mieści mi się w głowie, że ktoś sobie wyszedł, zamknął obiekt i niczego nie sprawdził. Może on żył, tego nie wiemy. Brak mi słów. A na drugi dzień siłownia była normalnie otwarta. Jakby się nigdy nic nie stało – powiedziała dziennikarzom "Uwagi" kuzynka zmarłego.
W sprawie dla telewizji wypowiadał się również prokurator Szymon Banna.
– W wyniku czynności, które prowadziły policja i prokuratura, ustalono, że żadnej odpowiedzialności pracownikom tej siłowni nie można przypisać. Aby można było przypisać taką odpowiedzialność, to pracownik musiałby mieć świadomość, że mężczyzna ten znajduje się w stanie zagrażającym życiu – stwierdził.
Ze wszystkim nie może się jednak pogodzić matka mężczyzny, pani Urszula, która wskazuje, że nawet zdrowa osoba mogła w saunie zasłabnąć a odpowiedzialni pracownicy przed zamknięciem siłowni powinni saunę sprawdzić.
– Jak to możliwe, że kończąc pracę, nie sprawdza się, czy ktoś nie został? Przecież Maciek miał ubranie i ono musiało być złożone w szatni. Nie chciałabym powiedzieć, że zamordowali mojego syna, absolutnie nie. Ale nie dopatrzyli, że zostawili tam człowieka – mówiła w programie matka pana Macieja.