Feminatywy to żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów i funkcji. Jedne się przyjęły i używamy ich bez gryzienia się w język (np. nauczycielka, pielęgniarka, uczestniczka), a drugie od lat wywołują burzliwe dyskusje, kontrowersje, hejty i żarty (np. gościni, ministra, psycholożka).
Maciej Makselon z Uniwersytetu Jagiellońskiego od lat próbuje też je normalizować i tłumaczyć, dlaczego powinniśmy ich używać oraz udowadniać, że w słownikach już sto lat temu funkcjonowała m.in. właśnie gościni, a także mnóstwo innych feminatywów. Jego wystąpienie na TEDx, w którym mówił "genderowej nowomowie", było w zeszłym viralem.
Teraz był gościem programu Wojciecha Szeląga na antenie TVP Info. Został przedstawiony przez gospodarza jako "filolożka, popularyzatorka, językoznawczyni, redaktorka, polonistka, nauczycielka akademicka". To był pomysł samego Makselsona. Po co ten "trolling"?
– Po to, żeby pokazać, że mamy duży problem, kiedy nazywamy mężczyznę nieprzystającą rodzajowo nazwą, a kobiety jak najbardziej tak nazywamy. I nikogo to nie dziwi. Co więcej, kiedy kobiety nazywamy jako kobiety, czyli używamy wobec nich feminatywów, to niektórym wywala po prostu korki – wyjaśnił polonista.
Patrząc na komentarze pod powyższym postem, wielu osobom faktycznie "wywaliło korki" i najwyraźniej nie zrozumieli przesłania tego protestu, ale tym samym tylko potwierdzili, że "polonistka" ma rację.
"Kiedy przedstawiał takie rzeczy Monthy Python to było śmieszne, kiedy robi to TV mieniąca siebie publiczną, to już zaczyna być straszne", "Nie bardzo można zrozumieć, o co temu panu chodzi. Na pewno nie zdawał matury z matematyki, która uczy logicznego myślenia", "Tak! To jest problem, który spędza mi sen z oczu... A może problema, która spędza mi snę z oczówek..." – czytamy w tych bardziej cenzuralnych komentarzach.