Studentki zdradziły, że na pierwszym roku do łazienki dla bezpieczeństwa i komfortu chodziły parami. Sam widok łazienki doprowadził jedną z nich do płaczu. O co chodzi? Okazuje się, że łazienka jest dzielona na cztery pokoje, w których mieszkają zarówno kobiety, jak i mężczyźni. A nie da się w niej po prostu zamknąć. Biorącego prysznic od wzroku innych ludzi dzieli jedynie prześwitująca zasłona.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O bulwersującej sprawie poinformował lokalny "Express Bydgoski". To z nim rozmawiała jedna ze studentek Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Cała sytuacja miała miejsce w Domu studenta nr 2 i dotyczy dość intymnej kwestii bowiem brania kąpieli.
Kobieta przyznała, że gdy zobaczyła łazienkę w akademiku, po prostu się popłakała. Skąd taka reakcja? Opowiedziała o tym w rozmowie z medium.
"Powodem tak ostrej oceny sytuacji jest brak możliwości zamknięcia łazienki od wewnątrz. Jedyną formą umożliwiającą poczucie odrobiny prywatności w zlokalizowanym przy drzwiach na korytarz prysznicu jest marnej jakości prześwitująca zasłona" – tłumaczy "Express Bydgoski".
Dodajmy, że nie jest to łazienka na korytarzu przypisana do pokoju kobiety i jej koleżanki. To łazienka, do której dostęp mają 4 pokoje, czyli nawet 8 osób, w tym głównie mężczyźni.
– To nie jest przyjemne, gdy nagle za zasłonką pojawia się obcy człowiek, a ty nie możesz w żaden sposób zareagować – tłumaczyła lokalnemu serwisowi Julia, współlokatorka Olgi.
Czytaj także:
Z tego powodu koleżanki na pierwszym roku brać prysznic zawsze chodziły parami, by jedna pilnowała prywatności i komfortu drugiej. "Dla Olgi to nie lada problem, bo pokój dzieli z sześcioma kolegami" – wskazało źródło.
"Express Bydgoski" o sprawę zapytał rzecznika UKW Sebastiana Nowaka. Ten stwierdził, że jest zaskoczony takim problemem, bo wcześniej nie docierały do niego żadne skargi na ten temat. – Nie było żadnych zastrzeżeń odnośnie do pryszniców i toalet – stwierdził.
– Trudno więc wprowadzić jakieś zmiany, skoro studenci nie zgłaszają nam problemów. Układ pokojów i łazienek jest taki, że z jednej łazienki korzystają mieszkańcy czterech pokojów. Takie rozwiązanie funkcjonuje od lat i nigdy nie zostało uznane za naruszenie prywatności – skomentował rzecznik UKW.
Trudno powiedzieć, czemu wcześniej nie było skarg. Można jedynie domyślać się, że w takiej sytuacji to kobiety czułyby się bardziej zagrożone niż mężczyźni, bo to one częściej są narażone na przemoc seksualną. Faktem jest jednak, że niezależnie od płci każdy powinien mieć prawo do minimum prywatności w tak intymnej czynności jak korzystanie z łazienki czy toalety.