– Ona nie cierpi. To po to przecinam rdzeń kręgowy – przekonywała lekarka weterynarii, piłując karpiowi głowę nożem kuchennym. Szło jej to bardzo źle, ryba się wierciła na stole i machała ogonem. Zaniepokojona studentka nagrała ten "naukowy" pokaz. Drastyczny filmik trafił do sieci. Fundacja Viva! zawiadomiła prokuraturę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uwaga! W dalszej części artykułu jest zamieszczone nagranie i opisy cierpiących zwierząt. Ostrzegamy wrażliwych czytelników przed dalszą lekturą.
Te zajęcia anatomii studenci zapamiętają na długo. Skandaliczne sceny miały miejsce w listopadzie Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Dlaczego skandaliczne, zapytają smakosze karpi? Bo doświadczona pani doktor zabijała rybę bez wcześniejszego ogłuszenia. Jest to sprzeczne z wytycznymi naukowymi Unii Europejskiej, ustawą o ochronie zwierząt i... zdrowym rozsądkiem.
Studenci zauważyli, że coś jest nie tak. Nagrali filmik, na którym lekarka tnie karpia na żywca
Filmik nagrała jedna ze studentek. Słyszymy na nim, jak przyszła weterynarz dopytuje wykładowczynię, czy ryba "się dusi i cierpi?". Lekarka, która wcześniej przez wiele lat pracowała w Zakładzie Biologii i Chorób Ryb Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, przekonuje, że karp "nie cierpi", bo mu odcina rdzeń kręgowy. Filmik jednak jest zaprzeczeniem tej tezy.
Na dobrą sprawę ten karp nie został od razu "humanitarnie" zabity, tylko konał jeszcze przez przynajmniej pół godziny. Wszyscy się teraz zastanawiają, co studenci wynieśli z tych zajęć?
– Pani doktor nauczyła przyszłych lekarzy weterynarii, że karpie można zabijać w okrutny sposób, sprzeczny z przepisami ustawy o ochronie zwierząt. I z aktualną wiedzą naukową, która przecież niejednokrotnie udowodniła, że ryby czują ból i strach. A w warstwie moralnej, że stopnie naukowe i praca na uniwersytecie usprawiedliwia to, co na targowisku jest niedopuszczalne – tłumaczy mec. Katarzyna Topczewska, reprezentująca Vivę! w tej sprawie.
Aktywiści dotarli do innych bulwersujących informacji. Podobny los mógł czekać ok. 20 karpi w czasie dwóch dni zajęć. Wcześniej przez kilka dni miały być trzymane w jednym, zbyt małym pojemniku z wodą. Były w ścisku, w pozycji zgiętej - nie mogły pływać, a także nie był im dostarczane dodatkowy tlen. Niektóre osobniki miały otwarte rany.
Już nawet markety nie robią takich rzeczy (ok, nadal są wyjątki), a tutaj mamy do czynienia z sytuacją na uczelni wyższej w 2023 roku. Dlatego też Fundacja Viva! złożyła w tej sprawie w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Ponadto powiadomiła uczelnię o tej sytuacji i wykładowczyni.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Nie dziwię się, że komuś puściły nerwy i to nagrał. Kiedy otworzyłam film zrobiło mi się autentycznie słabo. Lekarka weterynarii na oczach studentów piłuje nożem głowę karpia przez 30 sekund. Bez uprzedniego ogłuszenia, czego wymagają przecież przepisy. Na filmie nagranym 30 minut później ta sama ryba, z masywną raną głowy, wciąż oddycha. Cały ten zapis jest obrazem niewyobrażalnego cierpienia. Jest to tym bardziej szokujące, że czynu tego dokonała lekarka weterynarii z wieloletnim stażem w pracy z rybami, na zajęciach ze studentami.