Gołębie nie są ptakami cieszącymi się powszechną sympatią, jak chociażby wróble. Ba! Wiele osób ich szczerze nienawidzi i nazywa je "latającymi szczurami". W Japonii traktuje się je nieco inaczej, ale najwyraźniej nie przez wszystkich. Pewien mężczyzna wjechał w stado gołębi. Policjanci uznali, że zrobił to celowo i go aresztowali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podejrzewany to 50-letni taksówkarz Atsushi Ozawa. Policjanci potraktowali go bardzo poważnie na podstawie przepisów dotyczących ochrony dzikiej przyrody. Zarzucili mu to, że "celowo użył swojego samochodu do zabicia gołębia pospolitego, który nie jest zwierzęciem łownym".
W Kraju Kwitnącej Wiśni legalne są polowania na gołębie łowne (np. grzywacz), ale nie można zabijać ich miejskich kuzynów (w Polsce również). Wyjątkiem są sytuacje, w których powodują np. szkody w uprawach. Jednak i tak trzeba otrzymać zgodę odpowiednich władz.
Taksówkarz przejechał gołębia w Tokio. Uznał, że ma do tego prawo
Incydent miał miejsce w Tokio w zeszłym miesiącu, ale taksówkarz został aresztowany w niedzielę. Według relacji mediów, po tym jak światło zmieniło się na zielone, rozpędził się do 60 km/h i po prostu wjechał w stojące na jezdni stado gołębi. Policję poinformował o tym przechodzień.
Jego działanie oceniono jako "wysoce złośliwe". Cytowany przez "Guardiana" taksówkarz tłumaczył się, mówiąc, że "ulice są dla ludzi" oraz "to gołębie mają obowiązek unikać samochodów". Przeprowadzona sekcja zwłok przejechanego ptaka wykazała, że zmarł w wyniku wstrząsu urazowego.
W Japonii gołębie cieszą się większą sympatią niż np. wrony. Nie dość, że uważane są za pechowe, to jeszcze ludzie skarżą się na to, że grzebią w restauracyjnych śmietnikach i przez to zanieczyszczają miasto. W 2001 r. wytoczono im wojnę w Tokio i populacja licząca ok. 36 tys. osobników zmniejszyła się o dwie trzecie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.