Pracownicy pizzerii Raptorius Poznań Piątkowo w niedzielę przecierali oczy ze zdumienia. Jeden z klientów zamawiający pizzę przez internet zażyczył jej sobie w tak wypasionej i dziwnej wersji, że wzbudziło to podejrzliwość wśród obsługi.
Zamawiająca osoba wybrała dużą, 42-centymetrową pizzę z około czterdziestoma dodatkami. Klient zażyczył sobie na niej m.in.: boczek, salami, kurczaka, szynkę dojrzewającą i chorizo, ananasa, szpinak, ser feta, goudę, rokpol. Kilkanaście różnych warzyw i 5 sosów. Jak wyglądało to cenowo? 5 zł za dostawę i 358 zł za nie byle jakie danie.
Oburzający był wulgarny komentarz dodany do zamówienia o treści "Ch.. w d…". Pracownicy pizzerii zorientowali się, że ktoś pokusił się o bardzo głupi żart. Zwrócili również uwagę na numer, który był dodany do zamówienia "55 566 67 7*".
Najciekawsze jest jednak to, że pizzeria zdecydowała się pizzę wykonać, by nagłośnić sprawę nieodpowiedzialnego klienta.
"Zazwyczaj nie umieszczamy takich przykładów umysłowej biedy, ale w tym przypadku ciekawi nas ewentualny finał tej sprawy. (...) Korci nas trochę, żeby uruchomić organy ścigania, chociażby po to, żeby zobaczyć facjatę tego matołka i usłyszeć jego płaczliwe: ojej ja nie chciałem, ja nie wiedziałem, i co teraz będzie?" – czytamy w poście poznańskiej pizzerii. Co więcej, lokal wprost ogłosił, że podjął rękawicę, bo po upieczeniu pizzy oznajmił, że czeka na śmiałka, który danie odbierze. Gotowy placek ważył ponad 3,5 kilograma. Lokal wyjaśnił też, czemu zdecydowali się zrobić pizzę. Nikt jednak jej nie odebrał.
"Z czystej ciekawości zrobiliśmy to zamówienie. Vide poprzedni post. Ps. Można sobie odebrać, jeśli ktoś ma ochotę" – czytamy w kolejnym wpisie pizzerii. Sprawę komentują internauci.
"Pizza all inclusive. Jesz, aż nie padniesz" – pisze komentujący. Inny internauta zauważył, że posty pizzerii spowodowały publikacje w sieci i darmową reklamę lokalu: "Ale co by nie było, reklama (...) jest. Także wyszło na dobre".