W Prawie i Sprawiedliwości trwa mobilizacja przed wyborami samorządowymi, które odbędą się w kwietniu 2024 roku. Partia Jarosława Kaczyńskiego upatruje w nich szansy na odzyskanie władzy w terenie po bolesnej porażce w wyborach parlamentarnych. Niestety, nie wszystko idzie tak, jak wymarzyli to sobie spin doctorzy PiS. Jak donosi Onet, na ostatnim zarządzie wojewódzkim partii w Małopolsce miała zapaść decyzja o tym, że z list PiS nie wystartuje Witold Kozłowski, obecny marszałek województwa. Miał być jedynką z terenu, który obejmuje powiaty tatrzański i nowotarski.
Dlaczego? Wywiązała się ostra dyskusja między Kozłowskim a Ryszardem Terleckim, czołowym politykiem PiS z Nowogrodzkiej.
– Ryszard zapytał, skąd (...) zmiana okręgu i zarzucił Kozłowskiemu, że jest spadochroniarzem. Ten nie pozostał mu dłużny i odpowiedział, że sam jest spadochroniarzem, bo w wyborach parlamentarnych w październiku startował z Podhala, a nie jak zawsze z Krakowa – powiedział Onetowi jeden z małopolskich działaczy PiS. Po tych słowach miało dojść do awantury. – Terlecki zaczął dopytywać o syna Kozłowskiego i wtedy marszałek się wściekł – powiedział rozmówca Onetu, który doadł, że "Kozłowski rzucił do Terleckiego, że go zniszczy". I podczas posiedzenia lista z nazwiskiem Kozłowskiego została zatwierdzona, ale potem miał nastąpić, prawdopodobnie już w Warszawie, nagły zwrot. – Na dziś Kozłowski nie jest naszym kandydatem do sejmiku – powiedział informator Onetu.
Politycy PiS odważnie ruszyli w Polskę. Starają się przekonywać Polaków, że na ich spotkania przychodzą tłumy. Głośno jest o ich spotkaniach w różnych miastach. Tak było w przypadku Beaty Szydło w Krakowie. Ludzie dopatrzyli się lustra, które miało potęgować wrażenie, że sala "pęka w szwach". Z kolei w Nowym Sączu Szydło brutalnie zaatakowała rząd Donalda Tuska. – Ludzie, którzy zagłosowali na Tuska i jego pomocników, już przecierają oczy ze zdumienia. Zaczynają dostrzegać, co ekipa Tuska chce zrobić z Polską. "To nie tak miało być", mówią. Cóż, dokładnie tak miało być. Obecna władza wykonuje plany, które nie zostały napisanie w Polsce – mówiła była szefowa rządu. Szydło spotkała się jednak ze zdecydowaną ripostą internautów, którzy zarzucali polityczce PiS "wciskanie kitu".