Niektórzy traktują wynajmowane "aparty" jak hotel, w którym teoretycznie nie trzeba sprzątać po sobie (choć zwykła ludzka przyzwoitość to nakazuje). Nawet jeśli się zrobi pobojowisko. Z takimi gośćmi miał do czynienia Władek, który wynajmuje mieszkania w Warszawie i opowiada o tym na TikToku. "Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim" – przyznał pod oburzającym filmikiem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy właściciel przyszedł po odbiór lokalu, na korytarzu minęła go trójka nastolatków. Dwóch chłopaków i dziewczyna. Przywitali się... i zaczęli uciekać. Po otworzeniu drzwi i wejściu do środka, od razu zrozumiał ich nerwowe zachowanie.
Na opublikowanym na TikToku nagraniu widać walające się wszędzie śmieci oraz rzeczy z wynajmowanego mieszkania. Do tego ktoś wbił nóż w firankę, porysował telewizor i... rzucał butelkami w ścianę. "A chciałem wcześniej skończyć pracę. Ja pierd*lę" – przyznał szczerze.
Zrobili epicki melanż i uciekli. Właściciel mieszkania im nie odpuszcza
Wynajmujący poszedł za nimi (bo postanowili zahaczyć o sklep) i powiedział im, że da im szansę bez większych konsekwencji. Wystarczyłoby, żeby posprzątali, a za telewizor i ściany "jakoś się dogadają". Jednak młodzi i tak zwiali.
W komentarzu internauta krytykował Władka, że przesadza. "Człowieku bez przesady, po to jest opłata dodatkowa za sprzątanie, żeby człowiek miał komfort i nie musiał tego robić, place - wymagam i nie ma obowiązku" – napisał.
Tiktoker nagrał więc kolejny film, w którym odpowiada mu na ten zarzut i wyjaśnia, że m.in. mieszkanie jest do malowania, a telewizor do wyrzucenia. Postanowił jednak tego tak nie zostawić. Napisał do Booking.com, przez który wynajął to mieszkanie, a także zgłosił to na policję.
Okazało się, że młodzi imprezowicze nie mieli nawet 18 lat, więc pewnie skorzystali z konta rodziców. Już skontaktował się z jednym z nich i czeka na reakcję pozostałych. Sprawa jest świeża, więc jeszcze nie wiemy, jak się to wszystko potoczyło.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.