Monika Goździalska odważyła się na szczere wyznanie w sieci. Celebrytkę spotkał bardzo przykry incydent podczas lotu samolotem z Malagi do Warszawy. Jak sama zdradziła, miała zostać uderzona przez jednego z pasażerów. Okazało się, że na zaistniałą sytuację nikt nie zareagował.
Reklama.
Reklama.
Monika Goździalska w ostatnim czasie ponownie wróciła na języki. Wszystko za sprawą nowego projektu Krzysztofa Stanowskiego, w którym będzie można ją zobaczyć. Mowa oczywiście o "Kanale Zero" który wystartował w czwartek 1 lutego.
Celebrytka tym razem postanowiła podzielić się przykrym incydentem, który miał miejsce na pokładzie samolotu znanej linii lotniczej.
Czytaj także:
Przykry incydent z udziałem Moniki Goździalskiej. Została uderzona
Nie jest tajemnicą, że Goździalska na co dzień mieszka w Hiszpanii. Mimo tego bardzo często odwiedza Polskę z powodu licznych zobowiązań zawodowych. Jak sama przyznaje, samolotami podróżuje bez przerwy. Teraz ponownie zawitała do Warszawy. Jak się okazało, podróż z Malaki do Polski odbyła w czwartek 1 lutego.
W opublikowanym na Instagramie nagraniu celebrytka zrelacjonowała bardzo przykre zdarzenie, które miało miejsce na pokładzie samolotu. Jak opisywała, siedzący za nią mężczyzna poprosił ją o wyłączenie telefonu. Gdy wyjaśniła mu, że uruchomiła tryb samolotowy, pasażer miał zacząć ją wyzywać, a w rezultacie uderzyć.
– Miałam miejsce przy oknie, przy mnie siedziało małe dziecko (...) Samolot zaczął startować. Jak to zwykle, włączasz flight mode (tryb samolotowy – przyp. red.), miałam jakieś rzeczy do zrobienia, filmy do zmontowania, zobowiązania zawodowe. W trakcie startu, kiedy sobie to robiłam, z tyłu z siedzenia odezwał się facet, który powiedział: "Proszę wyłączyć ten telefon, bo startujemy. Nie widzisz?" – opowiadała celebrytka.
– Byłam totalnie w szoku, bo nie wiem, po co mam wyłączać telefon, skoro i tak mam flight mode. No więc powiedziałam, żeby zajął się swoim telefonem, bo ja mam włączony flight mode i nie muszę się tłumaczyć. No więc zaczął mnie wyzywać. Jak zaczął mnie wyzywać, to podniosłam telefon, żeby nagrać to po prostu, jak się ten człowiek zachowuje. W dzisiejszych czasach myślę, że nie tylko ja tak reaguję, żeby mieć ewentualny dowód na zaistniałą sytuację (...) W momencie, kiedy podniosłam (telefon – przyp. red.) zostałam uderzona – wyznała po chwili.
Monika Goździalska poinformowała, że zgłosiła całe zajście stewardesie. W rezultacie szefowa pokładu wezwała mężczyznę, a po chwili poinformowała poszkodowaną, że pasażer chcę ją przeprosić, podkreślając, że ma własną opinię na ten temat.
– Ten człowiek uderzył mnie na pokładzie, na którym pani jest szefową. I to nie jest normalne. Proszę wezwać policję zaraz po lądowaniu. Oczywiście powiedziałam, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, nie chcę z nim rozmawiać, proszę o wezwanie policji. Tuż po wylądowaniu wysłałam wiadomości do mojego partnera, do prawnika, ponieważ ta kobieta, szefowa pokładu, nie zareagowała, nie wezwała policji. Wezwali ją mój prawnik i mój partner – kontynuowała.
Celebrytka podkreśliła, że cała sytuacja była dla niej bardzo stresująca. Wspomniała także o atakach paniki, które do niej wracają podczas takich zajść. Zdradziła, że "zrobiło się jej duszno" i zmuszona była zażyć leki uspokajające, które pozwoliły jej przetrwać. Opuszczając pokład, Goździalska zwróciła się załogi pokładowej, "dziękując" im za reakcję na sytuację z jej udziałem, przy okazji zapowiadając, że nie pozostawi sprawy bez echa.